Pakt migracyjny „wysypie się” do 2026 roku? Tak Kaczyński chce zaszachować Tuska

Pakt migracyjny „wysypie się” do 2026 roku? Tak Kaczyński chce zaszachować Tuska

Prezes PiS zapowiedział zbieranie wniosków pod referendum ws. migracji
Prezes PiS zapowiedział zbieranie wniosków pod referendum ws. migracji Źródło:PAP / Rafał Guz, PAP/EPA/Alberto Valdes
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w sobotę zapowiedział zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum ws. paktu migracyjnego. Według politologa, dr. Bartosza Rydlińskiego, może być ono sytuacją „win-win” dla PiS, nawet mimo blamażu poprzedniego referendum w sprawie cudzoziemców z Bliskiego Wschodu i Afryki.

W sobotę podczas konwencji PiS w Pułtusku prezes głównej partii opozycyjnej Jarosław Kaczyński zapowiedział zbieranie podpisów pod referendum w sprawie migracji.

– Jesteśmy przekonani, że jeśli dojdzie do takiego referendum, to je wygramy – mówił. Doprecyzował, że referendum ma stanowić podstawę do wypowiedzenia przyjętego w kwietniu unijnego paktu migracyjnego – pakietu dziesięciu aktów ustawodawczych regulujących system azylowo-migracyjny w Unii Europejskiej.

Najwięcej emocji budzi w nim mechanizm solidarności i kwota 20 tys. euro, którą państwa członkowskie miałyby płacić za każdego „odrzuconego” cudzoziemca, na rzecz państwa pod dużą migracyjną presją. – Nie będziemy musieli za nic płacić, przyjmować migrantów z innych kierunków – zapewniał Donald Tusk po zatwierdzeniu przez Radę Unii Europejskiej paktu, 14 maja. Opozycja jednak

Działacze PiS trzymani „na gazie”. Migracja paliwem do momentu wyborów

O to, jaki cel ma kolejne referendum w tej sprawie (to zorganizowane przy okazji wyborów parlamentarnych nie było wiążące), zapytaliśmy politologa, dr. Bartosza Rydlińskiego z UKSW.

– Pomimo blamażu poprzedniego referendum ws. migracji, Jarosław Kaczyński ma świadomość, że jest tutaj słowo klucz – zbiórka podpisów. Do wyborów prezydenckich w Polsce pozostał rok, więc prezes wie, że sympatyków i działaczy warto trzymać „na gazie”. Zbiórka, z którą PiS może ruszyć nawet w czasie wakacji albo zaraz po, to forma mobilizacja aparatu partyjnego, żeby miał co robić. Kaczyński sprawdzi dzięki temu, w których okręgach i powiatach idzie ona lepiej, w których gorzej. To będzie przegląd kadr przed najważniejszymi od lat wyborami dla PiS. To od sprawności struktury zależy ich wynik. Jarosław Kaczyński wie, czym są podziały socjopolityczne. Temat migracji zapewne wyszedł PiS-owi w badaniach jako czynnik mobilizujący, nie tylko w grupie elektoratu PiS, także wśród wyborców pozostałych partii. Przewrotnie powiem, że Donald Tusk mu w tym bardzo w tym pomaga – ocenił Rydliński w rozmowie z „Wprost”. Według politologa „mniej więcej od roku nastąpiła pisyzacja narracji PO” ws. migracji.

Jak KO będzie prowadzić narrację ws. kolejnego referendum?

Choć premier ostro skomentował rasistowski spot PiS o migrantach, to do inicjatywy referendum z Pułtuska na razie nie odniósł się publicznie. Według politologa temat referendum ws. paktu migracyjnego może być dla niego problematyczny.

– Donald Tusk może być trochę zaskoczony tą inicjatywą. Myślał, że Jarosław Kaczyński będzie prowadził negocjacje wewnątrzpartyjne szukając kandydata na prezydenta, a wielu zaskoczył tym wnioskiem. Zakładam, że zaraz PiS zacznie drukować bannery, wyciągnie stoliki z parasolami i zacznie te podpisy zbierać. KO na razie miesza się w swoich zeznaniach w sprawie paktu. Z jednej strony premier i politycy z jego rządu mówią, że Polska nie będzie przyjmować migrantów. A z drugiej strony Radosław Sikorski, chcąc obśmiać Jarosława Kaczyńskiego, powiedział, że pakt nie będzie obowiązywał jeszcze przez dwa lata. Już na tym przykładzie widać niespójność w narracji politycznej: to będzie, czy nie będzie obowiązywał? Będzie to problematyczne dla Donalda Tuska – mówi.

Choć przed powrotem do władzy politycy KO skreślali sens referendum organizowanego w dniu wyborów, to teraz może być im trudniej jednoznacznie je zanegować, m.in. z uwagę na krytykę obecnego kształtu unijnego paktu. „Mamy potwierdzenie – Pakt Migracyjny nie zobowiązuje do przyjęcia migrantów” – czytamy we wpisie PO zamieszczonym na portalu X w poniedziałek, z fragmentem z wywiadu z szefem MSZ Radosławem Sikorskim.

– Jeśli zbiórka podpisów i społeczny wniosek o referendum w sprawie migracji się zmaterializuje, co zrobi Tusk? Wyjdzie na mównicę sejmową i powie: „zgadzam się z Jarosławem Kaczyńskim?”. Nie, zapewne będzie musiał kluczyć. Na przykład, mówiąc, że opozycja straszy migrantami, a przecież ma na sumieniu aferę wizową. Rodzi się tu szansa dla innych partii. Konfederacja i Lewica będą mogły oskarżać KO o hipokryzję. Jedni, mówiąc, że jeszcze niedawno poseł Michał Szczerba trzymał plakat „uchodźcy mile widziani”, drudzy – że KO tylko przyodziewają takie szaty, a chcą otwartych granic. Dla Jarosława Kaczyńskiego to win-win situation. Przegrani będą migranci, w tym uchodźcy uciekający z krajów krwawych konfliktów czy z powodu zmian klimatu – mówi Bartosz Rydliński.

Dalszy los paktu migracyjnego. „Brukselskie myślenie w warszawskich warunkach”

Choć pakt migracyjny został przyjęty przez Unię Europejską i ostatecznie zatwierdzony przez Radę Unii Europejskiej 14 maja, to politycy PO przekonywali, że wymaga on korekt. Europoseł Andrzej Halicki mówił w Brukseli, że szereg przepisów, w tym budzący największe emocje mechanizm solidarności, jest niedopracowany.

Kolejnym krokiem ma być przygotowanie przez państwa członkowskie „ich odpowiednich krajowych planów wdrożenia” paktu, na co mają czas do 12 grudnia 2024 roku. Komisja Europejska zapewnia też, że „w trakcie całego procesu państwa członkowskie mogą liczyć na wsparcie operacyjne, techniczne i finansowe ze strony Komisji i agencji UE”. Główny organ wykonawczy Wspólnoty zakłada, że większość regulacji paktu zacznie obowiązywać w 2026 roku. Do tego czasu państwa członkowskie mają się przygotować do tego, by nowy system zaczął płynnie funkcjonować.

Jednak Bartosz Rydliński uważa, że los paktu migracyjnego jest niepewny, szczególnie w świetle zmiany nastrojów wobec migracji, którą unaoczniły ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego.

– To nie jest tak, ze jedno państwo może wypowiedzieć pakt migracyjny. Proces się rozpoczął – mówi w nawiązaniu do zapowiedzi prezesa PiS. – Osobiście nie zdziwiłbym się jednak, gdyby pakt migracyjny nie wszedł w życie i poszczególne kraje zaczęły się z niego wycofywać. Zwracam uwagę na wynik wyborów europejskich: pokazał, że skrajna, antymigrancka prawica ma się bardzo dobrze. Niedawno w Holandii wybory skończyły się zwycięstwem wszelkiej maści prawicy, również antyimigracyjnej i otwarcie antymuzułmańskiej – zauważa.

„W perspektywie mamy zwycięstwo Marine Le Pen w wyborach parlamentarnych we Francji. Świetny wynik w wyborach do PE zanotowała Afd w Niemczech, mamy też kolejne wygrane tej partii w wyborach do Landtagów. Przypuszczam, że Donald Tusk jako znawca europejskiej polityki liczy na to, że problemu nie będzie, bo za dwa lata pakt się „wysypie”. Tyle, że jest to brukselskie myślenie Tuska w warszawskich warunkach. Do tego czasu PiS i Konfederacja mogą się potężnie politycznie „utuczyć” na tym temacie. Nie wiemy też, jak będzie wyglądała sytuacja u naszych bohaterskich sąsiadów, Ukraińców. Think tanki poważnie biorą pod uwagę scenariusz, w którym część frontu zostaje przerwana i na ukraińskiej granicy stanie kolejne 2 mln ludzi”.

Politolog dodaje, że pakt migracyjny nie byłby pierwszym unijnym rozwiązaniem, które zostało wstrzymane pod wpływem protestów.

– Tak było z wdrażaniem poszczególnych punktów Zielonego Ładu, tak było z procedurami antyzadłużeniowymi w Unii. Raz były stosowane, raz nie. Polityka zaciskania pasa działała wobec Grecji i Włoch, ale wobec Francji – już nie do końca. Potrafię sobie wyobrazić potężny polityczny spór związany z paktem migracyjnym, w którym poszczególni premierzy państw członkowskich powiedzą, że nie będą go realizować, nawet kosztem kar finansowych. Przypomnę, że Polska latami płaciła kary za naruszanie unijnych zasad praworządności i nie widzieliśmy z tego powodu masowego spadku wzrostu gospodarczego. Przecież UE nie może nic wymusić na kraju członkowskim, może jedynie nałożyć na niego kary. Wracając do wyborów do PE – UE może postanowić że w tak delikatnej sprawie jak migracja polityka będzie prowadzona przez „dopychanie” spraw kolanem – mówi.

Czytaj też:
Niemiecki dziennik o kwestii migracji w Polsce. „Donald Tusk działa podobnie jak PiS”
Czytaj też:
Migranci z Niemiec mieli trafić do Polski. Informacje polskich służb rzucają nowe światło na sprawę