Śmiertelne zagrożenie dla polskich żołnierzy. PiS nie widział problemu przez 8 lat. Nowy rząd przymyka oczy

Śmiertelne zagrożenie dla polskich żołnierzy. PiS nie widział problemu przez 8 lat. Nowy rząd przymyka oczy

Żołnierze
Żołnierze Źródło: Materiały prasowe / Ministerstwo Obrony Narodowej
Nagła śmierć żołnierza podczas porannych ćwiczeń sygnalizuje narastający problem w  polskich siłach zbrojnych. Dotychczasowe działania profilaktyczne są niewystarczające, a skala problemu jest znacznie większa, niż przypuszczano. Na jaw wychodzą długoletnie zaniedbania w Departamencie Wojskowej Służby Zdrowia (DWSZdr).

Służba wojskowa, ze względu na swoje specyficzne wymagania, wiąże się z ponadprzeciętnymi obciążeniami psychofizycznymi. Przewlekły stres, nieregularny tryb pracy, zła dieta, zmienne warunki życia, a także rozłąka z rodziną to tylko niektóre z czynników wpływających na problemy sercowo-naczyniowe.

We wtorek 30 lipca 2024 r., w trakcie porannych ćwiczeń w wieku 35 lat zmarł kpr. Adam Depta. Żołnierz miał otrzymać natychmiastową pomoc, jednak mimo przeprowadzonej akcji ratunkowej nie udało się go uratować. Nie jest to pierwszy przypadek śmierci spowodowanej problemami sercowo-naczyniowymi w armii w tym roku. Ponad miesiąc wcześniej media obiegła informacja dotycząca śmierci innego żołnierza, tym razem do zawału miało dojść w mieszkaniu wojskowego.

Medycy wojskowi podkreślają, że konieczne jest wdrożenie zaawansowanych metod diagnostyki oraz szczegółowej analizy danych, aby lepiej zrozumieć i zarządzać ryzykiem zdrowotnym żołnierzy. Pomimo alarmujących statystyk i konkretnych danych, od 2016 r. rządzący najwidoczniej nie widzą śmiertelnego zagrożenia dla zdrowia polskich żołnierzy. Obrazu tego, nie zmieniła również zmiana władzy po październikowych wyborach. Kwestii tej nie potraktowano inaczej, mimo rosnącego zagrożenia ze strony Rosji i Białorusi.

PiS nie widział problemu przez 8 lat. Nowy rząd przymyka oczy

Wojskowy Instytut Medyczny-Państwowy Instytut Badawczy (WIM-PIB) w latach 2007 – 2016 realizował działania w ramach programu MIL-SCORE, który dotyczył profilaktyki chorób układu krążenia w Siłach Zbrojnych RP. Skupiono się na wyrównaniu dostępności do profilaktyki i opieki kardiologicznej dla żołnierzy zawodowych. Program obejmował ponad 8363 żołnierzy w pierwszej fazie oraz blisko 1400 w fazie drugiej i trzeciej, co stanowiło około 10 proc. czynnej zawodowo populacji wojskowej. Wyniki badań przeprowadzone wśród żołnierzy pokazały, że stan ich zdrowia wpisuje się w niekorzystne trendy populacyjne, z niepokojąco częstym występowaniem nadciśnienia tętniczego, otyłości oraz zaburzeń metabolicznych. Szczególnie alarmistycznymi danymi wynikającymi z badań były informacje dotyczące nadciśnienia tętniczego. Na jaw wyszło, że problem ten powszechnie występuje we wszystkich grupach wiekowych.

Jak dotychczas, były to największe badania profilaktyczne obejmujące tak duży odsetek jednej grupy zawodowej – żołnierzy. Tym bardziej jego wyniki są unikalne na skalę światową – co zostało podkreślone we wskazaniach dotyczących ponownego uruchomienia podobnych działań. Jednak mimo wykazania potrzeb – poprzedni, jak i obecny rząd, przymyka oczy na sprawę zdrowia w wojsku. Wcześniej odpowiedzialnym za to była Aurelia Ostrowska, która cieszyła się zaufaniem ówczesnego ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, a dzisiaj za DWSZdr odpowiada płk dr n. med. Arkadiusz Kosowski, który za rządów PiS sprawował funkcję dyrektora departamentu ds. służb mundurowych Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ).

Płk dr n.med. Arkadiusz KosowskiCzytaj też:
Wojskowa Służba Zdrowia w rozsypce? Ambicje personalne mają blokować reformy

Śmierć żołnierza na porannym rozruchu. Zgonów będzie więcej?

W związku z informacją dotyczącą śmierci żołnierza, do której doszło 30 lipca, wysłaliśmy do Ministerstwa Obrony Narodowej kilka pytań, w tym także o powszechność nagłych ataków serca wśród żołnierzy. W odpowiedzi otrzymaliśmy m.in. informacje, ku naszemu zaskoczeniu, dotyczące amerykańskiej armii.

– Częstość występowania nagłego zgonu sercowego podczas wysiłku fizycznego wśród pełniących służbę wojskową, aktywnych żołnierzy U.S. Army, wynosi 0.98 oraz 3.84 na 100 000 osobolat odpowiednio u osób < 35 oraz ≥ 35 roku życia – odpowiada „Wprost” Wydział Prasowy MON.

Wygląda na to, że kierownictwo MON pomimo danych pochodzących z wojskowych instytutów medycznych w kraju, swoją wiedzę czerpie z zagranicy i na niej – jak wskazuje w przesłanej odpowiedzi MON – opiera swoje decyzje i działania.

Zapytaliśmy także o liczbę incydentów związanych z problemami sercowo-naczyniowymi wśród żołnierzy w ostatnich latach. Ministerstwo odpowiedziało, że od 2021 r. do 2023 r. odnotowano 729 takich przypadków w kraju. – W zakresie monitorowania sytuacji, Ministerstwo Obrony Narodowej poprzez swoje struktury współpracuje z innymi instytucjami. Według danych Narodowego Funduszu Zdrowia liczba żołnierzy zawodowych hospitalizowanych z przyczyn kardiologicznych w podmiotach leczniczych w kraju w latach 2021 – 2023 wyniosła 729 osób, w tym w podmiotach leczniczych resortu obrony narodowej – 120 żołnierzy. Łącznie wystąpiło 8 zgonów: cztery spowodowane niewydolnością serca, 3 – ostrym pełnościennym zawałem przedniej ściany serca oraz 1 zgon spowodowany ostrym zawałem serca o nieokreślonym umiejscowieniu – informują pracownicy MON.

Przypadki zawałów na misjach zagranicznych

Pytania przesłane do MON dotyczyły także kwestii częstotliwości występowania przypadków problemów naczyniowo-sercowych wśród żołnierzy pełniących służbę w ramach kontyngentów wojskowych poza granicami kraju. W tej sprawie ministerstwo milczy i jedyne informacje, które można znaleźć na ten temat zostały zawarte w oficjalnych raportach medyków z WIM-PIB.

– […] dalece niepokojąco, wręcz dramatycznie wyglądają statystyki dotyczące zdarzeń sercowo-naczyniowych, jakie miały miejsce wśród żołnierzy skierowanych do pełnienia służby w ramach kontyngentów wojskowych. W latach 2015-2021 rejestrowano średniorocznie 0-2 incydenty sercowo-naczyniowe, będące przyczyną ewakuacji do kraju, podczas gdy w latach 2022-2023 zarejestrowano takich sytuacji odpowiednio: 3 i 10, w tym dwa zgony – czytamy w dokumencie.

Po 2016 r. końca dobiegł specjalistyczny program badania zdrowia wojskowych. Czy w momencie, kiedy zakończył się jeden program profilaktyczny, Wojsko Polskie nie powinno rozpocząć kolejnego? W teorii tak, jednak rzeczywistość pokazuje, że nie jest to tak oczywiste. „Czy istnieje specjalny program badań naczyniowo-sercowy dla żołnierzy? Jeśli tak, od kiedy funkcjonuje?” pytamy w e-mailu wysłanym do MON.

– Bezdyskusyjny jest fakt, że strategia prewencji m. in. nagłego zgonu sercowego, uwzględniająca kryterium wieku może przyczynić się do obniżenia ryzyka wystąpienia tego tragicznego w skutkach zdarzenia, Departament Wojskowej Służby Zdrowia MON od lat prowadzi aktywną politykę w tym obszarze, wdrażając i kontynuując odpowiednie programy profilaktyczne. W 2021 r. Departament Wojskowej Służby Zdrowia ogłosił i rozstrzygnął dwa konkursy w ramach Narodowego Programu Zdrowia na lata 2021 – 2025 na realizację zadań z zakresu zdrowia publicznego […], których tematyka w istotnym stopniu ukierunkowana została właśnie na określenie i zwiększenie poziomu świadomości żołnierzy w poszczególnych rodzajach Sił Zbrojnych RP (w tym także Wojsk Obron Terytorialnej oraz żołnierzy biorących udział w misjach zagranicznych w ramach Polskich Kontyngentów Wojskowych) w zakresie zagrożeń ze strony czynników ryzyka sercowo-naczyniowego, a następnie na interwencje zmierzające do obniżenia tego ryzyka – informuje ministerstwo.

I tak – programy profilaktyczne występują, jednak nawet tutaj MON podkreśla: „Jest on całkowicie dobrowolny i nie obejmuje całości populacji żołnierzy Sił Zbrojnych RP”.

Ważne jest też sformułowanie: „określenie i zwiększenie poziomu świadomości żołnierzy”, oznacza to, że nie można mówić o kontynuacji profilaktyki z lat 2007 – 2016, a jedynie o akcji informacyjnej, której celem jest uświadomienie żołnierzy o niebezpieczeństwie, które wynika z ich stylu życia. Natomiast brakuje tutaj odpowiednich specjalistycznych badań, które faktycznie przyczyniłyby się do minimalizacji zagrożenia dla życia. Przypadki śmierci wśród żołnierzy związane z problemami naczyniowo-sercowymi określane są terminem umieralności możliwej do uniknięcia.

10 lat temu, jeszcze w 2014 r. w wywiadzie pt. „Sprawni jak żołnierze” dla portalu polska-zbrojna.pl, gen. Grzegorz Gielerak mówił: „W ciągu zaledwie pięciu lat przeprowadziliśmy interwencje na naczyniach wieńcowych u 60 czynnych zawodowo żołnierzy. U 90 proc. z nich stan zdrowia stanowił bezpośrednie zagrożenie dla życia. Gdybyśmy dzięki programowi nie ››wyłapali‹‹ tych ludzi z odległych garnizonów, większość z nich byłaby już poza służbą. Nie stać nas na to, aby w taki sposób tracić doświadczonych żołnierzy specjalistów”.

Brak monitorowania zdrowia żołnierzy?

Wśród pytań przesłanych do MON znalazły się także takie:

  • W jaki sposób żołnierze są monitorowani pod względem wydolności naczyniowo-sercowej?
  • Jak często przeprowadza się kontrolę wydolności naczyniowo-sercowej wśród żołnierzy?
  • Czy prowadzony jest program przesiewowy dotyczący problemów naczyniowo-sercowych wśród żołnierzy?

W przesłanym przez MON e-mailu na próżno szukać odpowiedzi. Pracownicy resortu obrony chętnie jednak podkreślają: – Należy także zaznaczyć, że żołnierz, tak jak każdy obywatel, uprawniony jest do udziału w populacyjnych programach profilaktycznych – odpowiadają pracownicy ministerstwa.

– Istotną kwestię w prewencji tego typu zdarzeń stanowią badania i konsultacje wykonywane już na etapie kwalifikacji kandydata do pełnienia czynnej lub zawodowej służby wojskowej […]. Badania ukierunkowane na układ sercowo-naczyniowy rutynowo obejmują: badanie elektrokardiograficzne, a także w ramach konsultacji internistycznej – pełne badanie przedmiotowe. Specjalistyczne badania kardiologiczne (np. echokardiografia, próba wysiłkowa) zlecane są ze wskazań indywidualnych lub w przypadku, gdy kandydaci kwalifikowani są do służby w szczególnych warunkach np. w specjalnościach lotniczych, morskich, czy też do służby w jednostkach Wojsk Specjalnych lub na stanowiskach, na których przewiduje się wykonywanie skoków spadochronowych. Okresowe specjalistyczne badania kontrolne realizowane są natomiast przez Wojskowe Komisje Lekarskie i dotyczą one żołnierzy pełniących służbę w specjalnościach morskich i lotniczych, z częstotliwością 12, 24, 36 miesięcy – zależnie od zajmowanego stanowiska – czytamy w odpowiedzi MON.

Jednak we wskazaniach medyków z WIM-PIB można przeczytać, że podany okres i ograniczona liczba specjalistycznych badań – wynikających głównie ze wskazań indywidualnych – to za mało. W podsumowaniu badań z lat 2007-2016, opublikowanym na portalu polska-zbrojna.pl w artykule pt. „Wojskowy układ krążenia”, znajduje się wniosek, który stoi w sprzeczności z argumentacją przedstawioną przez Departament Wojskowej Służby Zdrowia: „[...] Specjaliści jednak ostrzegają, że obowiązujący obecnie system badań – od wstępnych, selekcjonujących kandydatów do służby wojskowej, po okresowe – nie spełnia takich oczekiwań”.

Wnioski i rekomendacje płynące od ekspertów zajmujących się medycyną wojskową są jednoznaczne. – Niestety, pomimo alarmujących wyników badań populacyjnych przeprowadzonych wśród żołnierzy w ramach dotychczasowych edycji programu profilaktyki chorób układu sercowo-naczyniowego oraz wbrew jednoznacznym opiniom, dowodom i rekomendacjom zawartym w składanych przez WIM-PIB wnioskach o kontynuację ww. działań, resort obrony narodowej nie widział potrzeby ich podtrzymania, blokując w latach 2016-2023 specjalistyczny nadzór, pomoc w przedmiotowym zakresie – czytamy w raporcie przygotowanym przez WIM-PIB.

W rzeczywistości, problem nie polega, jak twierdzi Departament Wojskowej Służby Zdrowia, na podnoszeniu świadomości żołnierzy za pomocą reklam i kampanii w mediach, lecz na konieczności podjęcia konkretnych działań i medycznych interwencji, które realnie zwiększą ich bezpieczeństwo zdrowotne, biorąc pod uwagę specyfikę służby i specyficzne zagrożenia, z jakimi się mierzą.

Żołnierze pozostawieni sami sobie. Błędy przeszłości wracają

Całość w kontekście wyjaśnień jakie przedstawił MON rodzi jedno pytanie: Na podstawie danych jakimi dysponuje Departament Wojskowej Służby Zdrowia – jak można było zostawić żołnierzy samych z problemem? Samych, bo tłumaczenie, że istnieją ogólnodostępne programy profilaktyczne (NFZ), badania okresowe, medycyna pracy w świetle przeprowadzonych wcześniej wyników badań, jasno wskazuje, że to w przypadku żołnierzy, a dokładnie tego jak i gdzie służą, się nie sprawdza. Tym bardziej, że wyniki uzyskane w latach 2007-2016 były gorsze od tych z badań przeprowadzonych w latach 1993-1998, co wyraźnie wskazywało na poważny problem ze zdrowiem żołnierzy. Trend ten był widoczny i publicznie prezentowany już 10 lat temu, a jego kierunek nie budził, a przynajmniej nie powinien budzić żadnych wątpliwości co do konieczności podjęcia odpowiednich działań w odpowiedzi na sytuację. WIM-PIB w latach 2016-2023 złożył dwa wnioski o kontynuację badań i interwencji. Trzeci wniosek wpłynął do MON na początku 2024 r. – wszystkie pozostały bez odpowiedzi. Widać zatem, że sytuacja nadal zmierza w tym samym, niekorzystnym dla zdrowia żołnierzy, kierunku.

Nieumiejętność zadbania o zdrowie polskich żołnierzy zadziwia, tym bardziej że pomimo odwoływania się do statystyk armii USA, rządzący nie biorą pod uwagę własnej, dobrze udokumentowanej wiedzy i doświadczeń. Identyfikacja i ocena czynników ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, a także ich efektywna eliminacja, powinny być priorytetowymi zadaniami wojskowej służby zdrowia.

Czytaj też:
Wielkie zmiany personalne w armii. Kosiniak-Kamysz sprząta po Macierewiczu
Czytaj też:
Śmigłowce Apache trafią do Polski. W MON podpisano umowy offsetowe
Czytaj też:
Polski generał odwołany z Kwatery Głównej NATO. „Homofobiczne i rasistowskie zachowania”