Przedstawiciele Kancelarii Prezydenta i urzędnicy MSZ negocjują parytet, jaki ma obowiązywać przy nominowaniu ambasadorów – dowiedział się „Wprost”.
Z naszych ustaleń wynika, że współpracownicy Lecha Kaczyńskiego chcą, by wszczynanie procedur ambasadorskich odbywało się na przemian: jednego kandydata wysuwa prezydent a jednego – szef MSZ. Radosław Sikorski domaga się z kolei ustanowienia stosunku trzy do jednego. Oczywiście na swoją korzyść.
O sprawie także w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 18 lutego
Według informatorów „Wprost", obie strony są coraz bliżej porozumienia. Świadczy o tym chociażby zgoda Sikorskiego na wyjazd na placówkę do USA Roberta Kupieckiego, którego forsował jeszcze poprzedni rząd. Szef MSZ wstępnie zgodził się także na wszczęcie procedury wobec prezydenckiej urzędniczki Urszuli Doroszewskiej, którą Kaczyński chętnie widziałby w ambasadzie w Gruzji. W zamian za to Sikorski domaga się od prezydenta zielonego światła dla urzędnika swojego resortu Jerzego Margańskiego, który walczy o wyjazd do Austrii.
Zasada parytetu obowiązywała również za czasów współpracy Bronisława Geremka z Aleksandrem Kwaśniewskim. Nieoficjalnie mówiło się wówczas, że na dwóch ministerialnych kandydatów przypadał jeden prezydencki.O sprawie także w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 18 lutego