Policja dysponuje koronnym dowodem na to, że kierowcą ferrari, które w ubiegłym tygodniu rozbiło się w Warszawie, był Maciej Zientarski. Policyjni specjaliści, oglądając zdjęcia z miejskiego monitoringu, znaleźli takie na którym widać, że kierowcą samochodu jest mężczyzna w czerwonej kurtce - dowiedział się "Wprost".
- Właśnie w taką kurtkę był tego dnia ubrany Maciej Zientarski. Jego kolega Jarosław Zabiega miał szarą kurtkę. Dysponujemy tymi zdjęciami od wczoraj - twierdzi wysoki ranga funkcjonariusz Komendy Stołecznej Policji. Funkcjonariusze przejrzeli klatka po klatce filmy z kilku kamer. Jedna z nich, zamontowana przy ul. Puławskiej, wyraźnie zarejestrowała kierowcę ferrari.
Wcześniej potwierdził to przesłuchany przez mokotowską prokuraturę świadek wypadku ferrari. Jechał on swoim samochodem tą samą trasą, co dziennikarze i zatrzymywał się obok ferrari na dwóch skrzyżowaniach. Najpierw na skrzyżowaniu ul. Puławskiej z Domaniewską, a potem na skrzyżowaniu Wałbrzyskiej i Puławskiej, 200 metrów od miejsca wypadku. Po okazaniu zdjęć w stu procentach potwierdził, że za kierownicą siedział Zientarski.
Do wypadku ferrari doszło tydzień temu. Pędzące ponad 200 km/h auto uderzyło w filar wiaduktu. Na miejscu zginął dziennikarz "Super Expressu" Jarosław Zabiega, a ciężko ranny został Maciej Zientarski.
Wcześniej potwierdził to przesłuchany przez mokotowską prokuraturę świadek wypadku ferrari. Jechał on swoim samochodem tą samą trasą, co dziennikarze i zatrzymywał się obok ferrari na dwóch skrzyżowaniach. Najpierw na skrzyżowaniu ul. Puławskiej z Domaniewską, a potem na skrzyżowaniu Wałbrzyskiej i Puławskiej, 200 metrów od miejsca wypadku. Po okazaniu zdjęć w stu procentach potwierdził, że za kierownicą siedział Zientarski.
Do wypadku ferrari doszło tydzień temu. Pędzące ponad 200 km/h auto uderzyło w filar wiaduktu. Na miejscu zginął dziennikarz "Super Expressu" Jarosław Zabiega, a ciężko ranny został Maciej Zientarski.