Nie będzie oszczędności z rejsowego lotu Donalda Tuska do USA. Podczas jego wizyty rządowe samoloty odbędą sześć lotów treningowych po kraju – dowiedział się „Wprost”. Korzystanie z komercyjnego przewoźnika, zamiast zmniejszyć, tylko zwiększy koszty.
Wszystkie loty samolotów obsługujące VIP-y odbędą się „na pusto" czyli bez pasażerów. Ich jedynym celem jest wyrobienie odpowiedniej liczby wylatanych godzin przez rządowych pilotów. – Fakt, że VIP-y nie korzystają z naszych maszyn, nie daje żadnych oszczędności, bo my wtedy musimy latać w ramach treningów. Tyle że zamiast pasażerów wozimy powietrze – żali się w rozmowie z „Wprost” jeden z rządowych pilotów z 36. Pułku Lotnictwa Transportowego, który obsługuje VIP-owskie samoloty.
Oznacza to, że korzystanie z usług komercyjnego przewoźnika tylko zwiększy koszty. Oprócz opłacenia lotów treningowych trzeba będzie bowiem zapłacić za bilety dla rządowej delegacji, która w tym samym czasie leci do USA.
Z ustaleń „Wprost" wynika również, że, lecąc do USA, Tusk i tak będzie musiał skorzystać z rządowych maszyn. Okazuje się bowiem, że premier zamierza spędzić początek weekendu w Trójmieście, a wylot do USA ma ze stolicy. Z informacji „Wprost” wynika, że właśnie trasę Gdańsk-Warszawa pokona na pokładzie samolotu należącego do 36. Pułku Lotnictwa Transportowego.
Oznacza to, że korzystanie z usług komercyjnego przewoźnika tylko zwiększy koszty. Oprócz opłacenia lotów treningowych trzeba będzie bowiem zapłacić za bilety dla rządowej delegacji, która w tym samym czasie leci do USA.
Z ustaleń „Wprost" wynika również, że, lecąc do USA, Tusk i tak będzie musiał skorzystać z rządowych maszyn. Okazuje się bowiem, że premier zamierza spędzić początek weekendu w Trójmieście, a wylot do USA ma ze stolicy. Z informacji „Wprost” wynika, że właśnie trasę Gdańsk-Warszawa pokona na pokładzie samolotu należącego do 36. Pułku Lotnictwa Transportowego.