Jerzy Brodowski (ps. Mutant vel Jurij), jeden z szefów tzw. gangu mutantów został skazany na 15 lat więzienia za udział w napadzie na policjantów w Parolach i kradzieże tirów. Uniewinniony został natomiast od zarzutu zabójstwa w marcu 2002 r. Mirosława Żaka, naczelnika sekcji kryminalnej policji w Piasecznie - dowiedział się „Wprost”.
Prokuratorzy żądali dla bandyty kary dożywotniego więzienia. Sąd złagodził karę, bo uznał, że Brodowski mógł nie wiedzieć, do kogo strzela. Zdaniem sądu nie było dowodu, że zabił policjanta.
Prokuratura zapowiada już apelację. Z zebranych dowodów wynikało, że podczas strzelaniny „Mutant" przyjechał na odsiecz kompanom i z broni maszynowej zastrzelił ranionego wcześniej Mirosława Żaka. Dzięki akcji „Mutanta" gangsterzy mogli uciec z Paroli. Umożliwił on ewakuację rannego szefa bandy Roberta Cieślaka, który rok później wraz z innym gangsterem zginął podczas akcji policyjnej w Magdalence. Podczas szturmu gangsterzy zabili wówczas dwóch antyterrorystów i ranili kilkunastu innych.
Brodowski uważany przez policję za jednego z najniebezpieczniejszych polskich przestępców został zatrzymany w lutym 2004 r. w mieszkaniu w Mszczonowie pod Warszawą. Był najdłużej ukrywającym członkiem 20 osobowej bandy Mutantów. Gang zajmował się głównie napadami na TIR-y, zuchwałymi rabunkami oraz wymuszaniem haraczy. Bezlitośnie mordował konkurentów. Skutkiem tych porachunków było kilka zabójstw w tym śmierć przypadkowego 16-letniego chłopca pomylonego z bandytą.
Prokuratura zapowiada już apelację. Z zebranych dowodów wynikało, że podczas strzelaniny „Mutant" przyjechał na odsiecz kompanom i z broni maszynowej zastrzelił ranionego wcześniej Mirosława Żaka. Dzięki akcji „Mutanta" gangsterzy mogli uciec z Paroli. Umożliwił on ewakuację rannego szefa bandy Roberta Cieślaka, który rok później wraz z innym gangsterem zginął podczas akcji policyjnej w Magdalence. Podczas szturmu gangsterzy zabili wówczas dwóch antyterrorystów i ranili kilkunastu innych.
Brodowski uważany przez policję za jednego z najniebezpieczniejszych polskich przestępców został zatrzymany w lutym 2004 r. w mieszkaniu w Mszczonowie pod Warszawą. Był najdłużej ukrywającym członkiem 20 osobowej bandy Mutantów. Gang zajmował się głównie napadami na TIR-y, zuchwałymi rabunkami oraz wymuszaniem haraczy. Bezlitośnie mordował konkurentów. Skutkiem tych porachunków było kilka zabójstw w tym śmierć przypadkowego 16-letniego chłopca pomylonego z bandytą.