Siedmioletnia Karinka Surmacz jest prawdopodobnie najmłodszą ofiarą mafijnych porachunków. Zaginęła przed sześciu laty i do tej pory nie natrafiono na jej ślad. Jedyną winą tej pogodnej dziewczynki z warszawskiego Mokotowa były grzechy matki i ojczyma oraz to, że najpewniej była świadkiem zabójstwa rodziców. Rodzice Karinki, związani ze światem przestępczym, zostali zamordowani z zimna krwią.
Prawdopodobnie mordercy nie zauważyli ukrytego dziecka, które później zadzwoniło do najbliższej znanej osoby, gangstera o pseudonimie Święty. Policjanci są pewni, że dziewczynka i Święty zostali zamordowani. W kręgu podejrzanych o morderstwo i uprowadzanie Karinki ze Świętym są członkowie mafii mokotowskiej. Mafijne piętno będą też nosić do końca życia 9-letni Tomek i 14-letnia Kasia. W styczniu 2008 r. w Kobyłce mafia wykonała na ich matce wyrok. Kobieta zginęła, bo jej mąż Krzysztof M. ps. Bajbus (członek jednego z gangów związanych z „Mokotowem") w czasie pobytu w areszcie zdecydował się na współpracę z policją i prokuraturą. Wyroki śmierci miały być wykonywane także na dzieciach „zdrajców".
Wbrew filmowym zwyczajom wiele dzieci „miastowych" nie ma bogatszego i lepszego dzieciństwa niż ich „normalni" rówieśnicy. Andrzej Z. ps. Słowik, choć potrafił wydać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych w jeden weekend na zabawę w luksusowym hotelu, nie chciał płacić alimentów na rzecz swojej pierworodnej córki. Teraz dziewczyna jest nastolatką i nie chce, by ktokolwiek wiedział, że jej ojciec jest jednym z najgroźniejszych bandytów.
Dzieci odsiadujących wyroki rodziców są zwykle na najlepszej drodze do powtórzenia ich błędów. – Z jednej strony, są narażone na zamachy kryminalne. Stają się takimi samymi celami jak rodzice. Z drugiej strony, wychowując się w tak podłym środowisku, czerpią wzorce z zachowania rodziców i bardzo często robią to samo co ojciec – biorą się za bandytyzm – mówi karnista prof. Marian Filar.
Więcej o losach dzieci gangsterów w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"
Wbrew filmowym zwyczajom wiele dzieci „miastowych" nie ma bogatszego i lepszego dzieciństwa niż ich „normalni" rówieśnicy. Andrzej Z. ps. Słowik, choć potrafił wydać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych w jeden weekend na zabawę w luksusowym hotelu, nie chciał płacić alimentów na rzecz swojej pierworodnej córki. Teraz dziewczyna jest nastolatką i nie chce, by ktokolwiek wiedział, że jej ojciec jest jednym z najgroźniejszych bandytów.
Dzieci odsiadujących wyroki rodziców są zwykle na najlepszej drodze do powtórzenia ich błędów. – Z jednej strony, są narażone na zamachy kryminalne. Stają się takimi samymi celami jak rodzice. Z drugiej strony, wychowując się w tak podłym środowisku, czerpią wzorce z zachowania rodziców i bardzo często robią to samo co ojciec – biorą się za bandytyzm – mówi karnista prof. Marian Filar.
Więcej o losach dzieci gangsterów w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"