Rosja walczy o ropę

Rosja walczy o ropę

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Utrzymanie monopolu na wydobycie i handel surowcami energetycznymi z regionu Morza Kaspijskiego jest głównym powodem agresji Rosji na Gruzję.
Utrata kontroli nad kaspijską ropą i gazem uniemożliwiłaby Rosji wywiązanie się z umów na dostawę tych paliw. Strategiczne rosyjskie projekty, takie jak Nordstream (rosyjsko-niemiecki gazociąg bałtycki) czy Southstream (jego rosyjsko-włoski odpowiednik w Europie Południowej) wobec braku kontroli nad kaspijskim gazem nie miałyby sensu. Suwerenna polityka Gruzji w zakresie bezpieczeństwa energetycznego prowadzona przez prezydenta Saakaszwilego już od kilku lat stanowiła podstawowe zagrożenie dla realizacji rosyjskiej strategii. Dlaczego właśnie teraz Rosjanie przeszli od zimnej wojny z Gruzją do działań wojennych?
W zeszły wtorek (5 sierpnia) doszło do eksplozji i pożaru jedynego w regionie Morza Kaspijskiego niekontrolowanego przez Rosjan ropociągu Baku-Tbilisi-Ceyhan (BTC). Do zamachu przyznali się „kurdyjscy separtyści", ale dziwnym trafem było to na rękę Rosjanom. Dzień później po długim remoncie został uruchomiony azersko-gruziński rurociąg Baku-Supsa, stanowiący alternatywny szlak transportu dla 7 mln ton kaspijskiej ropy rocznie – zarówno azerskiej jak i kazachskiej. Kazachowie, nie mogący korzystać z rurociągu BTC, pomimo wcześniejszych licznych publicznych deklaracji o braku zainteresowania projektem przedłużenia rurociągu Baku-Supsa (port w zachodniej Gruzji) o odcinek Odessa-Brody-Płock, mieliby świetny pretekst do zmiany zdania. Decyzja byłaby prosta – alternatywą jest wstrzymanie wydobycia.

Dalszy ciąg zdarzeń łatwo przewidzieć. W regionie Morza Czarnego pojawia się duża ilość ropy kaspijskiej, której nie sposób przewieźć przez zakorkowane cieśniny Bosfor i Dardanele. Ukraińcy mogą wypowiedzieć umowę Rosjanom i wówczas rurociąg Odessa-Brody zamiast do eksportu ropy rosyjskiej zaczyna służyć do importu kaspijskiej. Kaspijska ropa trafia nie tylko na Ukrainę, ale (potencjalnie) również na Słowację. Rosjanie nie mają co zrobić z ropą „wypchniętą" z rury Odessy-Brody i muszą "naprawić" nie działający od dłuższego czasu rurociąg do polskiej rafinerii Możejki (dla nich również jedyną alternatywą jest wstrzymanie wydobycia). Z tych samych powodów, dla których spokojnie czekać nie mogła Rosja, zrozumiałe jest zaangażowanie po stronie gruzińskiej Ukrainy, Polski i państw bałtyckich. Poszlaką, która potwierdza powyższą hipotezę jest fakt, że już po ogłoszeniu przez Miedwiediewa „wstrzymania operacji wojskowej” rosyjskie samoloty zbombardowały... ropociąg Baku-Supsa. Rosyjską „lekcję” z bezpieczeństwa energetycznego otrzymali nie tylko Gruzini, ale również Kazachowie, Azerowie, Ukraińcy i państwa Unii Europejskiej. Czy wyciągną z niej wnioski?

Przemysław Wipler
Dyrektor Instytutu Jagiellońskiego, były dyrektor departamentu dywersyfikacji w ministerstwie gospodarki