Przyjaciele i wrogowie Bronisława Komorowskiego uważają, że gdyby zechciał, mógłby być w gronie głównych pretendentów do urzędu Prezydenta RP. Ale on nie chce, przynajmniej teraz. Dlaczego? Czy chodzi o tajemnicze spotkanie Marszałka Sejmu z pułkownikiem Wojskowych Służb Informacyjnych Aleksandrem L., który jest dziś podejrzany o żądanie łapówki w zamian za obietnicę uzyskania pozytywnej opinii Komisji Weryfikacyjnej?
Do spotkania doszło w listopadzie 2007 r. (Komorowski konsekwentnie odmawia podania dokładnej daty). Ten emerytowany oficer miał wówczas bezskutecznie oferować marszałkowi wgląd w aneks do raportu o WSI. Jest mało prawdopodobne, by Komorowski wziął pułkownika za przeciętnego wyborcę szukającego bezpłatnej porady prawnej. W końcu – jak sam niedawno przyznał - „zna L., bo w latach 90. wyrzucał go z MON".
Dlaczego Komorowski, do którego nie mogą się dobić obecnie wieloletni znajomi, znajduje czas dla oficera WSI? I to takiego, którego wyrzucił kiedyś z pracy. Racjonalne byłoby wyjaśnienie, że Komorowski wiedział, czego spotkanie ma dotyczyć. A wtedy tym bardziej nie powinien się na nie zgodzić. Ale się zgodził, a teraz uchyla się od wyjaśnienia tej sprawy, twierdząc, że po przesłuchaniu w prokuraturze (doszło do niego w czerwcu 2008 r.) nie może się na ten temat wypowiadać. Tymczasem i przed przesłuchaniem nie chciał ujawnić, kiedy i jaką instytucję państwową poinformował o wizycie i ofercie płk. L. Co ciekawe, Komorowski jako jeden z niewielu polityków PO publicznie deklarował sprzeciw wobec likwidacji WSI.
Więcej o tajemnicach Bronisława Komorowskiego i o tym, czy zdecyduje się na udział prezydenckich wyborach, w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"
Do spotkania doszło w listopadzie 2007 r. (Komorowski konsekwentnie odmawia podania dokładnej daty). Ten emerytowany oficer miał wówczas bezskutecznie oferować marszałkowi wgląd w aneks do raportu o WSI. Jest mało prawdopodobne, by Komorowski wziął pułkownika za przeciętnego wyborcę szukającego bezpłatnej porady prawnej. W końcu – jak sam niedawno przyznał - „zna L., bo w latach 90. wyrzucał go z MON".
Dlaczego Komorowski, do którego nie mogą się dobić obecnie wieloletni znajomi, znajduje czas dla oficera WSI? I to takiego, którego wyrzucił kiedyś z pracy. Racjonalne byłoby wyjaśnienie, że Komorowski wiedział, czego spotkanie ma dotyczyć. A wtedy tym bardziej nie powinien się na nie zgodzić. Ale się zgodził, a teraz uchyla się od wyjaśnienia tej sprawy, twierdząc, że po przesłuchaniu w prokuraturze (doszło do niego w czerwcu 2008 r.) nie może się na ten temat wypowiadać. Tymczasem i przed przesłuchaniem nie chciał ujawnić, kiedy i jaką instytucję państwową poinformował o wizycie i ofercie płk. L. Co ciekawe, Komorowski jako jeden z niewielu polityków PO publicznie deklarował sprzeciw wobec likwidacji WSI.
Więcej o tajemnicach Bronisława Komorowskiego i o tym, czy zdecyduje się na udział prezydenckich wyborach, w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"