Arkadiusz Mularczyk z PiS po raz kolejny pozwie prof. Andrzeja Zolla, tym razem przed sąd cywilny - dowiedział się „Wprost”.
Mularczyk złożył pozew karny przeciwko Zollowi już w maju ubiegłego roku. Powodem były słowa byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego i Rzecznika Praw Obywatelskich, że poseł PiS dopuścił się przekroczenia uprawnień i pomówienia.
Chodzi o wystąpienie Mularczyka przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie ustawy lustracyjnej. Poseł zażądał wówczas wyłączenia ze składu orzekającego dwóch sędziów Adama Jamroza i Mariana Grzybowskiego z powodu ich rzekomych związków ze służbami specjalnymi PRL. Jak podawał, w archiwach zachowały się zapisy rejestracyjne wywiadu PRL na ich temat. Nie wspomniał jednak, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano dopiero w czerwcu 1989 roku. Obaj sędziowie zostali wówczas wyłączeni ze sprawy przez prezesa trybunału Jerzego Stępnia.
Po wystąpieniu Mularczyka Andrzej Zoll zarzucił mu w wywiadzie radiowym popełnienie przestępstwa. Poseł poczuł się urażony opiniami profesora i złożył pozew o zniesławienie do sądu karnego. Domagał się przeprosin w mediach i odwołania słów wypowiedzianych na antenie radia.
Adwokaci Andrzeja Zolla domagają się umorzenia postępowania, tłumacząc, że swoje opinie profesor wypowiadał jako teoretyk prawa i nie było jego intencją obrażenie Mularczyka.
Poseł liczy, że na drodze cywilnej spór z Andrzejem Zollem rozstrzygnie się równie szybko, co zakończona wczoraj sprawa Zbigniewa Ziobry i doktora Mirosława G. - Proces karny ciągnie się już od piętnastu miesięcy. Przez ten czas sądy przekazują sobie moją sprawę, sędziowie wyłączają się z postępowania, tłumacząc to faktem, że albo profesor Zoll był ich wykładowcą, albo oni byli moimi kolegami z roku. W ostatnim okresie sędzia, który miał ją prowadzić w Krakowie, rozchorował się na dwa miesiące – tłumaczy Mularczyk. Chcę wreszcie zamknąć całą sprawę, tym bardziej, że - według prof. Zolla - jest prosta jak drut – dodaje.
- Jego prawo mnie pozywać. Sprawa między nami, a panem Ziobrą i doktorem G. jest nieporównywalna. Nie zamierzam za nic przepraszać posła Mularczyka – komentuje kolejny pozew prof. Zoll.
Chodzi o wystąpienie Mularczyka przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie ustawy lustracyjnej. Poseł zażądał wówczas wyłączenia ze składu orzekającego dwóch sędziów Adama Jamroza i Mariana Grzybowskiego z powodu ich rzekomych związków ze służbami specjalnymi PRL. Jak podawał, w archiwach zachowały się zapisy rejestracyjne wywiadu PRL na ich temat. Nie wspomniał jednak, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano dopiero w czerwcu 1989 roku. Obaj sędziowie zostali wówczas wyłączeni ze sprawy przez prezesa trybunału Jerzego Stępnia.
Po wystąpieniu Mularczyka Andrzej Zoll zarzucił mu w wywiadzie radiowym popełnienie przestępstwa. Poseł poczuł się urażony opiniami profesora i złożył pozew o zniesławienie do sądu karnego. Domagał się przeprosin w mediach i odwołania słów wypowiedzianych na antenie radia.
Adwokaci Andrzeja Zolla domagają się umorzenia postępowania, tłumacząc, że swoje opinie profesor wypowiadał jako teoretyk prawa i nie było jego intencją obrażenie Mularczyka.
Poseł liczy, że na drodze cywilnej spór z Andrzejem Zollem rozstrzygnie się równie szybko, co zakończona wczoraj sprawa Zbigniewa Ziobry i doktora Mirosława G. - Proces karny ciągnie się już od piętnastu miesięcy. Przez ten czas sądy przekazują sobie moją sprawę, sędziowie wyłączają się z postępowania, tłumacząc to faktem, że albo profesor Zoll był ich wykładowcą, albo oni byli moimi kolegami z roku. W ostatnim okresie sędzia, który miał ją prowadzić w Krakowie, rozchorował się na dwa miesiące – tłumaczy Mularczyk. Chcę wreszcie zamknąć całą sprawę, tym bardziej, że - według prof. Zolla - jest prosta jak drut – dodaje.
- Jego prawo mnie pozywać. Sprawa między nami, a panem Ziobrą i doktorem G. jest nieporównywalna. Nie zamierzam za nic przepraszać posła Mularczyka – komentuje kolejny pozew prof. Zoll.