Od kiedy sejmowy bar „Za Kratą” nie sprzedaje alkoholu, życie towarzyskie parlamentarzystów kwitnie w hotelu poselskim. Według rozmówców „Wprost” najbardziej imprezowym lokalem w Sejmie jest pokój 1019. Należy on do Kazimierza Matusznego z Prawa i Sprawiedliwości. Bywalcami są tam m.in. posłowie PiS Iwona Arent, Izabela Kloc czy Jacek Kurski.
Kilka tygodni temu jedna z biesiad zorganizowanych przez Matusznego zakończyła się interwencją Straży Marszałkowskiej. Zanim do tego doszło, po korytarzach hotelu poselskiego niosły się głośne śpiewy: „Ura, ura, ura, My kulturnyj narod, My wroga nie boimsa, na boj, na boj, na boj" oraz „Iwona Arent naszym przyjacielem jest”. – Straż Marszałkowska rzeczywiście u mnie była. Zaczęło się tak, że mieliśmy coś do obgadania i wpadło do mnie kilka osób. Potem przyszło parę następnych i spotkanie się przeciągnęło, ale to był jednostkowy przypadek – zapewnia „Wprost” poseł Matuszny. – Ze mnie nic pan nie wyciągnie. Proszę nie wypytywać o prywatne sprawy – ucina Iwona Arent. Również Jacek Kurski tematu nie chciał rozwijać.
Nieoficjalnie posłowie PiS przyznają jednak, że spotkań u Matusznego było więcej. – Jesteśmy takimi samymi ludźmi jak inni. Czasami potrzebujemy się spotkać, napić i pośpiewać. Nie ma w tym przecież nic złego, a Straż Marszałkowska naprawdę interweniowała tylko raz - zarzeka się polityk PiS. Kilka dni temu posłowie Prawa i Sprawiedliwości świętowali utrzymanie się Przemysława Gosiewskiego w fotelu szefa klubu. – Ale że jest post, to było bardzo spokojnie i bez śpiewów. Zresztą to spotkanie i tak odbyło się poza hotelem sejmowym – mówi nasz rozmówca.
Do najsłynniejszej imprezy doszło w poprzedniej kadencji. Okazją do świętowania był awans Gosiewskiego na wicepremiera. Posłowie PiS ułożyli wówczas na jego cześć kilka przyśpiewek, m.in. „Oto jest dzień, który dał nam Pan", „Przemek, Przemek wicepremier”, „Przemek Gosiewski naszym przyjacielem jest” i „Niech nam żyje Świętokrzyskie”. Biesiadę przerwała jednak Straż Marszałkowska. O imprezie na cześć Gosiewskiego jako pierwszy napisał wtedy „Wprost”.
O imprezach w pokoju 1019 czytaj także w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"
Nieoficjalnie posłowie PiS przyznają jednak, że spotkań u Matusznego było więcej. – Jesteśmy takimi samymi ludźmi jak inni. Czasami potrzebujemy się spotkać, napić i pośpiewać. Nie ma w tym przecież nic złego, a Straż Marszałkowska naprawdę interweniowała tylko raz - zarzeka się polityk PiS. Kilka dni temu posłowie Prawa i Sprawiedliwości świętowali utrzymanie się Przemysława Gosiewskiego w fotelu szefa klubu. – Ale że jest post, to było bardzo spokojnie i bez śpiewów. Zresztą to spotkanie i tak odbyło się poza hotelem sejmowym – mówi nasz rozmówca.
Do najsłynniejszej imprezy doszło w poprzedniej kadencji. Okazją do świętowania był awans Gosiewskiego na wicepremiera. Posłowie PiS ułożyli wówczas na jego cześć kilka przyśpiewek, m.in. „Oto jest dzień, który dał nam Pan", „Przemek, Przemek wicepremier”, „Przemek Gosiewski naszym przyjacielem jest” i „Niech nam żyje Świętokrzyskie”. Biesiadę przerwała jednak Straż Marszałkowska. O imprezie na cześć Gosiewskiego jako pierwszy napisał wtedy „Wprost”.
O imprezach w pokoju 1019 czytaj także w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"