Doktor Aniela Głowacz ze Szpitala Klinicznego im. Dzieciątka Jezus w Warszawie została wezwana do nieprzytomnego człowieka. Karetka błyskawicznie dotarła na miejsce. Mało brakowało, żeby zamiast pacjenta, do kliniki odwiozła jednak samą lekarkę. Gdy bowiem z troską pochyliła się nad chorym, ten z impetem przyrżnął jej pięścią w brzuch.
Aż 40 proc. lekarzy doświadczyło agresji pacjentów – alarmuje Naczelna Izba Lekarska. Niedawno takie sytuacje zdarzały się niemal wyłącznie w zakładach psychiatrycznych i odwykowych. Teraz w pogotowiu ratunkowym są już nagminne i coraz częściej dochodzi do nich w szpitalach, na izbach przyjęć, a nawet w gabinetach przychodni rodzinnych. Najczęściej są to krzyki i obelgi, ale zdarzają się groźby, a nawet przemoc fizyczna.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. N. Barlickiego w Łodzi, by chronić personel przed agresją chorych podpisał umowę z firmą ochroniarską. – W ciągu 10 minut od wezwania w szpitalu zjawia się ekipa ochroniarzy. Dodatkowo cały szpital, korytarze, klatki schodowe, izba przyjęć i SOR są monitorowane ukrytymi kamerami i wszystkie zdarzenia są nagrywane – mówi prof. Piotr Kuna, dyrektor szpitala. Podobne rozwiązana stosuje większość innych szpitali.
O powodach agresji pacjentów wobec lekarzy czytaj w poniedziałek we Wprost
Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. N. Barlickiego w Łodzi, by chronić personel przed agresją chorych podpisał umowę z firmą ochroniarską. – W ciągu 10 minut od wezwania w szpitalu zjawia się ekipa ochroniarzy. Dodatkowo cały szpital, korytarze, klatki schodowe, izba przyjęć i SOR są monitorowane ukrytymi kamerami i wszystkie zdarzenia są nagrywane – mówi prof. Piotr Kuna, dyrektor szpitala. Podobne rozwiązana stosuje większość innych szpitali.
O powodach agresji pacjentów wobec lekarzy czytaj w poniedziałek we Wprost