Prezydent odpuszcza sprawę Fotygi

Prezydent odpuszcza sprawę Fotygi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. M. Stelmach/Wprost 
Lech Kaczyński nie będzie już szantażować Donalda Tuska w sprawie wyjazdu Anny Fotygi na placówkę przy ONZ - nieoficjalnie dowiedział się „Wprost”. Z naszych ustaleń wynika, że prezydent kilka dni temu podpisał listy uwierzytelniające, które do tej pory były głównym elementem nacisku na rząd. Wśród państw, z którymi zostaną odblokowane nasze stosunki dyplomatyczne, są m.in. Afganistan, Meksyk, Botswana, Mozambik i Lesotho.
- Fotydze brakuje do wyjazdu tylko podpisu Tuska i my nie mamy już w tej sprawie nic do powiedzenia. W tej sytuacji blokowanie pracy ambasadorów w innych krajach byłoby bez sensu. Prezydent rozpoczął podpisywanie listów uwierzytelniających – mówi „Wprost" jeden z urzędników w Kancelarii Prezydenta.

Oznacza to, że prezydent nie będzie już mógł szantażować rządu w sprawie wyjazdu byłej szefowej MSZ.
Kaczyński nie zdążył jednak podpisać jeszcze wszystkich dokumentów leżących na jego biurku. Nagromadziło się ich zresztą naprawdę dużo. Z naszych informacji wynika, że zwłoka  w składaniu podpisów przez prezydenta blokowała pracę naszych dyplomatów aż w 40 państwach i organizacjach! Wśród nich były m.in. Afganistan, Argentyna, OBWE, Meksyk, Cypr, Chile, Turkmenistan, Nowa Zelandia, Ghana, Botswana, Mozambik, Suazi, Lesotho.

– Wynika to z dwóch spraw. Po pierwsze, ambasadorowie, którzy nie mogli doczekać się na listy uwierzytelniające, są najczęściej akredytowani nie w jednym kraju, ale w kilku. Po drugie, prezydent zwleka nie tylko z wydawaniem listów, ale także z podpisywaniem samych nominacji – tłumaczy wysoki urzędnik w MSZ.

Nasi informatorzy w Kancelarii Prezydenta i w resorcie spraw zagranicznych nie chcieli zdradzić, co konkretnie podpisał Kaczyński. – Mogę tylko powiedzieć, że procedury zostały uruchomione – mówi jeden z naszych rozmówców w otoczeniu Kaczyńskiego. - Nie miałem pojęcia, że brak podpisu prezydenta wpływa na nasze relacje aż z tyloma państwami. Zakładam dobrą wolę Lecha Kaczyńskiego i wszystkie opóźnienia składam na karb bałaganu panującego w Kancelarii Prezydenta – komentuje w rozmowie z „Wprost" szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Krzysztof Lisek.