Przepisy podatkowe w Polsce tworzy się na cztery sposoby: metodą „nożyczek”, „nawiedzonych wizjonerów”, „przypadkowych zgłoszeń” oraz „kolegów królika” – wyjaśnia Witold Modzelewski, profesor prawa, doradca podatkowy, były wiceminister finansów. Dodaje, że każda z nich jest skażona błędem: polityczno-biznesowymi interesami, przez co w ustawach znajduje się mnóstwo nonsensów, które są w stanie przetrwać w każdych warunkach gospodarczych.
Metoda „nożyczek" jest najstarsza i najtrwalsza. Mówiąc w skrócie, polega ona na sklejeniu nowego projektu z wielu kawałków ustaw polskich lub zagranicznych. Taki koncept może powstać bardzo szybko, łatwo się broni, stwarza pozory profesjonalizmu i – co najważniejsze – jest dostatecznie nieczytelny dla potencjalnych krytyków. Dlatego można być niemal pewnym, że ta metoda przeżyje nas wszystkich.
Z kolei metoda „nawiedzonych wizjonerów" należy już raczej do historii. Nie zmienia to jednak faktu, że historia ta nie może się w dalszej czy bliższej przyszłości powtórzyć. W tym wypadku wizjonerami są ufni we własne kompetencje urodzeni ambicjonerzy, którzy chcą coś naprawić lub zreformować. Często stanowią oni jedyne antidotum na powszechną niemoc i – co ciekawe – są na tyle nieszablonowi, że czasami nawet u nas udaje im się zrobić coś pożytecznego.
Na czym polegają pozostałe dwie metody tworzenia prawa podatkowego w Polsce – sprawdź w poniedziałek we Wprost.
Z kolei metoda „nawiedzonych wizjonerów" należy już raczej do historii. Nie zmienia to jednak faktu, że historia ta nie może się w dalszej czy bliższej przyszłości powtórzyć. W tym wypadku wizjonerami są ufni we własne kompetencje urodzeni ambicjonerzy, którzy chcą coś naprawić lub zreformować. Często stanowią oni jedyne antidotum na powszechną niemoc i – co ciekawe – są na tyle nieszablonowi, że czasami nawet u nas udaje im się zrobić coś pożytecznego.
Na czym polegają pozostałe dwie metody tworzenia prawa podatkowego w Polsce – sprawdź w poniedziałek we Wprost.