Zarzut korupcji wobec Jacka Karnowskiego, prezydenta miasta Sopotu, jest jedynie poszlakowy, a oskarżenie zaproponowania łapówki, w zamian za „załatwienie” zgody na przebudowę kamienicy - może w ogóle nie zostać mu postawione - nieoficjalnie dowiedział się portal wprost.pl.
Jak wynika z informacji, do których dotarła nasza redakcja, prokuraturze jest trudno udowodnić, że oferta, jaka padła ze strony Jacka Karnowskiego wobec biznesmena Sławomira Julke, jest propozycją korupcyjną. Główny dowód w sprawie - nagranie, jakie Julke dokonał z ukrycia - został podważony. Dlaczego? Prokuratura wie już, z jakiego dyktafonu Julke dokonał nagrania.
Nowe dowody
Urządzenie, które, jak wcześniej utrzymywał Julke, zostało przez niego zniszczone, ma wbudowaną funkcję automatycznego zatrzymywania nagrywania, w momencie, kiedy spada wymagany poziom odbieranych dźwięków. Oznacza to, że rozmowa mogła zostać w niektórych miejscach automatycznie przerywana, a w konsekwencji - nagrana jedynie fragmentarycznie. Zatem, cała sytuacja mogła przebiegać w nieco odmienny sposób - niż przedstawia to Julke - a jej ostateczny kontekst mógł zostać przez to zmieniony. Trwa badanie owych „nieciągłości" na nagraniu.
Kolejną zdobyczą prokuratury jest twardy dysk prywatnego komputera Julkego, na którym znajduje się oprogramowanie do dyktafonu. Dlaczego dyktafon jest aż tak ważny? Ponieważ wcześniejsza ekspertyza autentyczności nagrania, którą eksperci dokonali nie uwzględniając urządzenia nagrywającego, nie mogła wykazać wszystkich szczegółów. Wykazała jedynie, że na nagraniu rzeczywiście znajdują się Karnowski i Julke, oraz, że nie było ono montowane.
Badał możliwość wspólnych inwestycji, czy proponował łapówkę?
Sporną kwestę - co do której prokuratura wciąż jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji, czy jest propozycją łapówkarską czy też nie - wypowiada Karnowski. Na nagraniu słyszymy, jak prezydent Sopotu pyta Julkego, ile może być mieszkań w kamienicy na Czyżewskiego, a gdy ten mówi, że pięć, Karnowski odpowiada, że „ma faceta, który chciałby tam mieć jedno (mieszkanie-red.), i jedno dla mnie". Czy to była propozycja korupcyjna? Prokurator zaznaczył, że należy tę kwestę ustalić, czy ze zdania wynika, że prezydent Sopotu rzeczywiście wymusza łapówkę. Sam, określił to zdanie jako możliwość „działania sondażowego", czyli „wstępnego ustalenia propozycji wspólnych inwestycji".
Aby wyjaśnić, czy nagranie było przerywane w niektórych momentach, funkcjonariusze dokonali eksperymentu z udziałem Julke. Polegał on na tym, że zainscenizowano przebieg sceny z dnia 19 marca 2008, która rozegrała się przed sopockim ratuszem pomiędzy Karnowskim a Julkem. Otworzono przebieg zajścia tak, aby zweryfikować czas trwania nagrania z rzeczywistym czasem rozmowy, aranżując je ściśle według tego, co zeznali: zarówno Julke, jak i Karnowski. Czy to pogrzebie wszelkie domysły i pozwoli sprawdzić, czy nagrano całą rozmowę? Prokuratura twierdzi, że tak. Aktualnie trwa analiza wyników tego testu.
CBA czyta „Polowanie na prezydenta"
Sprawdzane są również wszystkie bilingi rozmów Julkego, a CBA zapoznaje się z innym dowodem w sprawie: napisaną przez Karnowskiego książką, pod znamiennym tytułem: „Polowanie na prezydenta". CBA bada również inne zarzuty postawione Karnowskiemu. Chodzi o jego kontakty z dilerem samochodowym Włodzimierzem Groblewskim, w związku z czym postawiono mu aż pięć zarzutów. M.in. kupno trzech samochodów po znacznie zaniżonej cenie oraz wykonanie przez firmę dilera za darmo kilku usług, takich jak: naprawy samochodów, czy remont domu. Zarzuty opierają się jedynie na poszlakach. Prokuratorzy nie mają dowodów na to, że firma Groblewskiego otrzymała jakieś korzyści z urzędu miasta (np. wygrane przetargi) za to, że wykonała za darmo lub po znacznie zaniżonych cenach usługi dla Karnowskiego.
Tymczasem obrońcy Karnowskiego chcą, żeby minister sprawiedliwości objął nadzorem śledztwo, zarzucając śledczym Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, którzy od początku zajmowali się sprawą Karnowskiego, naruszanie prawa, stronniczość oraz brak obiektywizmu.
Przychodzi Julke do Karnowskiego
Afera w Sopocie wybuchła 8 lipca 2008 roku, kiedy to biznesmen Sławomir Julke, zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Według niego, Karnowski, powołując się na swoje wpływy z tytułu sprawowanej funkcji publicznej, proponował mu, by ten, w zamian za udzielenie mu pomocy w uzyskaniu zgody od ratusza na przebudowę swojej kamienicy, oddał mu w zamian dwa mieszkania. Jedno dla siebie drugie dla kolegi. Na dowód tego przedstawił nagraną z ukrycia rozmowę, którą przeprowadził z prezydentem Sopotu. Po postawieniu zarzutów Karnowski został aresztowany, a dalsze pełnienie przez niego funkcji prezydenta miasta - kwestionowane. Oficjalnie 28 stycznia 2008 tego roku, Karnowskiemu postawiono zarzuty.
Mieszkańcy miasta: niech zostanie!
Karnowski od początku nie przyznawał się do zarzucanych mu przestępstw i nadużyć. Początkowo nie chciał składać zeznań przed prokuraturą i przedstawił jedynie krótkie wyjaśnienia. Jednak później prokuratura skrupulatnie przesłuchała prezydenta Sopotu.
W maju tego roku w Sopocie odbyło się referendum, w którym mieszkańcy mieli opowiedzieć się za tym, czy Karnowski powinien pełnić nadal funkcję prezydenta. Dla Karnowskiego był to sprawdzian jego wiarygodności. Wygrał druzgocącą większością głosów. Mieszkańcy Sopotu zadecydowali, że powinien on pozostać na stanowisku. Przed głosowaniem, premier Donald Tusk nie krył swoich preferencji, co do tego, jak według niego mieszkańcy powinni głosować. Po sukcesie Karnowskiego - serdecznie gratulował zwycięzcy.
Nowe dowody
Urządzenie, które, jak wcześniej utrzymywał Julke, zostało przez niego zniszczone, ma wbudowaną funkcję automatycznego zatrzymywania nagrywania, w momencie, kiedy spada wymagany poziom odbieranych dźwięków. Oznacza to, że rozmowa mogła zostać w niektórych miejscach automatycznie przerywana, a w konsekwencji - nagrana jedynie fragmentarycznie. Zatem, cała sytuacja mogła przebiegać w nieco odmienny sposób - niż przedstawia to Julke - a jej ostateczny kontekst mógł zostać przez to zmieniony. Trwa badanie owych „nieciągłości" na nagraniu.
Kolejną zdobyczą prokuratury jest twardy dysk prywatnego komputera Julkego, na którym znajduje się oprogramowanie do dyktafonu. Dlaczego dyktafon jest aż tak ważny? Ponieważ wcześniejsza ekspertyza autentyczności nagrania, którą eksperci dokonali nie uwzględniając urządzenia nagrywającego, nie mogła wykazać wszystkich szczegółów. Wykazała jedynie, że na nagraniu rzeczywiście znajdują się Karnowski i Julke, oraz, że nie było ono montowane.
Badał możliwość wspólnych inwestycji, czy proponował łapówkę?
Sporną kwestę - co do której prokuratura wciąż jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji, czy jest propozycją łapówkarską czy też nie - wypowiada Karnowski. Na nagraniu słyszymy, jak prezydent Sopotu pyta Julkego, ile może być mieszkań w kamienicy na Czyżewskiego, a gdy ten mówi, że pięć, Karnowski odpowiada, że „ma faceta, który chciałby tam mieć jedno (mieszkanie-red.), i jedno dla mnie". Czy to była propozycja korupcyjna? Prokurator zaznaczył, że należy tę kwestę ustalić, czy ze zdania wynika, że prezydent Sopotu rzeczywiście wymusza łapówkę. Sam, określił to zdanie jako możliwość „działania sondażowego", czyli „wstępnego ustalenia propozycji wspólnych inwestycji".
Eksperyment wykaże
Aby wyjaśnić, czy nagranie było przerywane w niektórych momentach, funkcjonariusze dokonali eksperymentu z udziałem Julke. Polegał on na tym, że zainscenizowano przebieg sceny z dnia 19 marca 2008, która rozegrała się przed sopockim ratuszem pomiędzy Karnowskim a Julkem. Otworzono przebieg zajścia tak, aby zweryfikować czas trwania nagrania z rzeczywistym czasem rozmowy, aranżując je ściśle według tego, co zeznali: zarówno Julke, jak i Karnowski. Czy to pogrzebie wszelkie domysły i pozwoli sprawdzić, czy nagrano całą rozmowę? Prokuratura twierdzi, że tak. Aktualnie trwa analiza wyników tego testu.
CBA czyta „Polowanie na prezydenta"
Sprawdzane są również wszystkie bilingi rozmów Julkego, a CBA zapoznaje się z innym dowodem w sprawie: napisaną przez Karnowskiego książką, pod znamiennym tytułem: „Polowanie na prezydenta". CBA bada również inne zarzuty postawione Karnowskiemu. Chodzi o jego kontakty z dilerem samochodowym Włodzimierzem Groblewskim, w związku z czym postawiono mu aż pięć zarzutów. M.in. kupno trzech samochodów po znacznie zaniżonej cenie oraz wykonanie przez firmę dilera za darmo kilku usług, takich jak: naprawy samochodów, czy remont domu. Zarzuty opierają się jedynie na poszlakach. Prokuratorzy nie mają dowodów na to, że firma Groblewskiego otrzymała jakieś korzyści z urzędu miasta (np. wygrane przetargi) za to, że wykonała za darmo lub po znacznie zaniżonych cenach usługi dla Karnowskiego.
Tymczasem obrońcy Karnowskiego chcą, żeby minister sprawiedliwości objął nadzorem śledztwo, zarzucając śledczym Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, którzy od początku zajmowali się sprawą Karnowskiego, naruszanie prawa, stronniczość oraz brak obiektywizmu.
Przychodzi Julke do Karnowskiego
Afera w Sopocie wybuchła 8 lipca 2008 roku, kiedy to biznesmen Sławomir Julke, zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Według niego, Karnowski, powołując się na swoje wpływy z tytułu sprawowanej funkcji publicznej, proponował mu, by ten, w zamian za udzielenie mu pomocy w uzyskaniu zgody od ratusza na przebudowę swojej kamienicy, oddał mu w zamian dwa mieszkania. Jedno dla siebie drugie dla kolegi. Na dowód tego przedstawił nagraną z ukrycia rozmowę, którą przeprowadził z prezydentem Sopotu. Po postawieniu zarzutów Karnowski został aresztowany, a dalsze pełnienie przez niego funkcji prezydenta miasta - kwestionowane. Oficjalnie 28 stycznia 2008 tego roku, Karnowskiemu postawiono zarzuty.
Mieszkańcy miasta: niech zostanie!
Karnowski od początku nie przyznawał się do zarzucanych mu przestępstw i nadużyć. Początkowo nie chciał składać zeznań przed prokuraturą i przedstawił jedynie krótkie wyjaśnienia. Jednak później prokuratura skrupulatnie przesłuchała prezydenta Sopotu.
W maju tego roku w Sopocie odbyło się referendum, w którym mieszkańcy mieli opowiedzieć się za tym, czy Karnowski powinien pełnić nadal funkcję prezydenta. Dla Karnowskiego był to sprawdzian jego wiarygodności. Wygrał druzgocącą większością głosów. Mieszkańcy Sopotu zadecydowali, że powinien on pozostać na stanowisku. Przed głosowaniem, premier Donald Tusk nie krył swoich preferencji, co do tego, jak według niego mieszkańcy powinni głosować. Po sukcesie Karnowskiego - serdecznie gratulował zwycięzcy.