Bogata Polska

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
Jesteście już wystarczająco bogaci, by przestać korzystać z pomocy Banku Światowego - mówią jego szefowie. Przekonują, że zamiast zaciągać kolejne pożyczki, powinniśmy już przejść na stronę państw, które dają pieniądze na walkę z kryzysem oraz biedą. Co moglibyśmy z tego mieć?

    Fakt, że jesteśmy jedynym krajem w Europie, który wciąż opiera się kryzysowi, ma też swoje złe strony. Podczas przygotowań do corocznego szczytu Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (właśnie odbywa się on w Istambule) niemal każda wzmianka o Polsce kończyła się z pytaniem, kiedy przestaniemy być klientem banku, a przejdziemy na stronę tak zwanych donatorów, czyli tych, którzy wykładają pieniądze na walkę z kryzysem oraz biedą. Obecnie to 45 krajów, wśród których oprócz USA, Wielkiej Brytanii, Japonii i Niemiec są też mniejsze gospodarki: Szwecja, Holandia, a nawet Egipt i Cypr.
    - Jeśli chcecie pokazać, że naprawdę jesteście liderem w regionie, a do tego chcecie zaznaczyć swoją aktywność na forach międzynarodowych, to właśnie nadarza się ku temu świetna okazja - mówi Michel Mordasini, dyrektor wykonawczy Banku Światowego odpowiadający za grupę krajów, w której znajduje się Polska. Wypowiedzi oficjalne, jak i i nieoficjalne przetłumaczone z języka urzędowo-dyplomatycznego na polski brzmią tak: zdecydujcie się - albo jesteście krajem ubogim, który potrzebuje pomocy (co jest coraz trudniejsze do udowodnienia), albo krajem, który nie potrzebuje pomocy i sam już może, a nawet powinien pomagać. Ostateczna deklaracja, czy i kiedy przechodzimy na stronę „tych lepszych", należy do polskiego rządu. Oznacza przyjęcie na siebie sporych obowiązków związanych z wyłożeniem pieniędzy na pomoc dla ubogich krajów w zamian za trudne do oszacowania korzyści wynikające z tego, że będziemy mieli więcej do powiedzenia.

Co oznacza przejście Polski na stronę donatorów – dowiesz się w poniedziałek z tygodnika "Wprost”.