Donald Tusk ma zastrzeżenia do działalności Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w związku z aferami hazardową i stoczniową – nieoficjalnie dowiedział się „Wprost”. – Premierowi się nie podoba, że ABW nie zauważyło niczego dziwnego w tych sprawach. A przecież miało takie same instrumenty jak CBA – tłumaczy osoba z otoczenia Donalda Tuska.
Z naszych ustaleń wynika, że już w ubiegłym tygodniu Tusk mówił o tych zastrzeżeniach swoich najbliższym współpracownikom. Pretensje dotyczyły zarówno afery hazardowej, jak i stoczniowej. O tej drugiej Tusk wiedział już od wtorku (to wtedy CBA przysłało mu materiały dotyczące tej sprawy). – Jak to możliwe, że obie służby mają te same narzędzia a tylko jedna potrafi coś wykryć? W grę wchodzą dwie wersje: albo ABW jest nieudolna, albo brakuje jej determinacji do monitorowania działalności rządu i Platformy. Przy czym, obie są niekorzystne dla szefa Agencji Krzysztofa Bondaryka – twierdzi osoba z otoczenia premiera. Dodaje jednak, że Tusk nie wspominał nic o dymisji Bondaryka.
O komentarz w tej sprawie chcieliśmy poprosić rzecznika rządu Pawła Grasia. Nie odebrał telefonu. Na pytanie zadane SMS-em o to, czy Tusk ma zastrzeżenia do ABW w związku z aferami hazardową i stoczniową, odpisał: „Nie".