Na kilka godzin przed głosowaniem w sprawie kandydatury Grzegorza Schetyny na szefa klubu PO Janusz Palikot zorganizował spotkanie z lubelskimi posłami, na którym namawiał do głosowania przeciw – ustalił „Wprost”. Powiedział tam również, że propozycję objęcia funkcji wiceszefa klubu złożył mu nie Schetyna, a sam Donald Tusk.
W spotkaniu zorganizowanym przez Palikota wzięło udział siedmioro posłów z Lubelszczyzny. Ekscentryczny polityk namawiał ich do głosowania przeciw Schetynie. Na podstawie rozmów z trójką uczestników tego spotkania udało nam się zrekonstruować argumentację, jakiej używał Palikot. – Zwycięstwo Schetyny jest przesądzone tak czy inaczej, ale zagłosujmy przeciw, żeby pokazać mu, że nie ma stuprocentowego poparcia w klubie – tak według „Wprost" uzasadniał swoją rekomendację. Oczywiście zapowiedział wówczas, że sam także zamierza być przeciw. Z naszych ustaleń wynika, że Palikot namawiał również posłów z innych regionów do opowiedzenia się przeciw byłemu wicepremierowi. Podczas posiedzenia klubu, na którym odbyło się głosowanie, dosiadał się do poszczególnych osób i tłumaczył, dlaczego Schetyna nie powinien dostać głosu na „tak".
Najzabawniejsze jest jednak to, że robił to nas tyle niedyskretnie, że o całej akcji podburzania klubu dowiedział się sam kandydat na szefa klubu. Palikot tak bardzo wystraszył się jego, że ostatecznie… sam zagłosował na „tak" i na dowód prawomyślności pokazał swoją kartę do głosowania Sławomirowi Nowakowi.Czy Palikotowi udało się przekonać posłów do głosowania przeciw byłemu wicepremierowi? Z ustaleń „Wprost" wynika, większość posłów z Lubelszczyzny nie posłuchała jego rady i opowiedziała się za. Cała akcja przyniosła jednak skutek, bo przeciw opowiedziało się 16 osób a mniej więcej tyle samo posłów oddało głosy nieważne, które także należy uznać za formę buntu. A dlaczego Palikot tak bardzo przestraszył się reakcji nowego przewodniczącego? Z ustaleń „Wprost" wynika, że na spotkaniu z parlamentarzystami ze swojego regionu (czyli jeszcze przed głosowaniem) ujawnił, że propozycję objęcia funkcji wiceszefa klubu złożył mu nie Schetyna, a sam Donald Tusk. – Janusz widocznie przestraszył się, że jak zagłosuje przeciw, to Grzesiek nie posłucha Donalda i nie zrobi go swoim zastępcą. Na wszelki wypadek postąpił więc zgodnie z oficjalną linią partii – uważa osoba znająca kulisy całej sprawy. Janusz Palikot nie odpowiedział na pytania tygodnika „Wprost".
Najzabawniejsze jest jednak to, że robił to nas tyle niedyskretnie, że o całej akcji podburzania klubu dowiedział się sam kandydat na szefa klubu. Palikot tak bardzo wystraszył się jego, że ostatecznie… sam zagłosował na „tak" i na dowód prawomyślności pokazał swoją kartę do głosowania Sławomirowi Nowakowi.Czy Palikotowi udało się przekonać posłów do głosowania przeciw byłemu wicepremierowi? Z ustaleń „Wprost" wynika, większość posłów z Lubelszczyzny nie posłuchała jego rady i opowiedziała się za. Cała akcja przyniosła jednak skutek, bo przeciw opowiedziało się 16 osób a mniej więcej tyle samo posłów oddało głosy nieważne, które także należy uznać za formę buntu. A dlaczego Palikot tak bardzo przestraszył się reakcji nowego przewodniczącego? Z ustaleń „Wprost" wynika, że na spotkaniu z parlamentarzystami ze swojego regionu (czyli jeszcze przed głosowaniem) ujawnił, że propozycję objęcia funkcji wiceszefa klubu złożył mu nie Schetyna, a sam Donald Tusk. – Janusz widocznie przestraszył się, że jak zagłosuje przeciw, to Grzesiek nie posłucha Donalda i nie zrobi go swoim zastępcą. Na wszelki wypadek postąpił więc zgodnie z oficjalną linią partii – uważa osoba znająca kulisy całej sprawy. Janusz Palikot nie odpowiedział na pytania tygodnika „Wprost".