Jan Krzysztof Bielecki nie zamierza wchodzić do rządu Donalda Tuska – ustalił „Wprost”. Spekulacje na ten temat uciął sam premier podczas środowego posiedzenia zarządu partii. Tusk zapowiedział też, że decyzje dotyczące kilkuletniej przyszłości Platformy mają zapaść już w styczniu.
„Z tego, co wiem, nie jest tym zainteresowany" – miał stwierdzić Donald Tusk. Była to odpowiedź na pytania członków zarządu o polityczną przyszłość ustępującego prezesa Pekso S.A. Ani słowem nie odniósł się jednak do spekulacji na temat szans Bieleckiego na jego następcę na stanowisku premiera. – Z tego, co mówił wynikało, że temat jest otwarty i będziemy jeszcze do niego wracać. Dało się czuć taką sugestię w powietrzu – twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Tusk zapowiedział również, że w styczniu zarząd PO ma podjąć decyzje, które zaważą na kilkuletniej przyszłości partii. O co chodzi? – O kalendarz wyborczy na lata 2010 i 2011, wybory prezydenckie oraz ewentualne zmiany w rządzie, które mogą z nich ewentualnie wyniknąć – tłumaczy nasz informator. Z ustaleń „Wprost", podczas posiedzenia zarządu widać było także zmianę relacji między Tuskiem a Grzegorzem Schetyną. – Do tej pory wszystkie kluczowe decyzje ogłaszali w tandemie. Tym razem było inaczej. Tusk mówił w pojedynkę a Schetyna po prostu był jednym z słuchaczy. Pojawiła się też sugestia, że zarząd będzie teraz częściej się spotykać, podejmować więcej decyzji. W pewnym sensie to oznaka słabości Tuska. Do tej pory to Grzegorz odwalał za niego całą robotę a na zarządach tylko akceptowaliśmy ich wcześniejsze ustalenia. Widać, że teraz to się zmieni – mówi jedne z polityków PO.
Tusk zapowiedział również, że w styczniu zarząd PO ma podjąć decyzje, które zaważą na kilkuletniej przyszłości partii. O co chodzi? – O kalendarz wyborczy na lata 2010 i 2011, wybory prezydenckie oraz ewentualne zmiany w rządzie, które mogą z nich ewentualnie wyniknąć – tłumaczy nasz informator. Z ustaleń „Wprost", podczas posiedzenia zarządu widać było także zmianę relacji między Tuskiem a Grzegorzem Schetyną. – Do tej pory wszystkie kluczowe decyzje ogłaszali w tandemie. Tym razem było inaczej. Tusk mówił w pojedynkę a Schetyna po prostu był jednym z słuchaczy. Pojawiła się też sugestia, że zarząd będzie teraz częściej się spotykać, podejmować więcej decyzji. W pewnym sensie to oznaka słabości Tuska. Do tej pory to Grzegorz odwalał za niego całą robotę a na zarządach tylko akceptowaliśmy ich wcześniejsze ustalenia. Widać, że teraz to się zmieni – mówi jedne z polityków PO.