W 1945 r. bardzo niewielu znało jego nazwisko. Jakiś Eckmann czy Eichmann, urzędas z gestapo czy też Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Na dodatek w stopniu zaledwie SS- -obersturmbannführera, których były tysiące. Właściwie dopiero na procesie norymberskim jego nazwisko pojawiło się w prawdziwym kontekście. Okazało się, że ten nikomu nieznany Adolf Eichmann w materiałach procesowych wyrastał na jednego z głównych, a może nawet pierwszego spośród hitlerowskich zbrodniarzy.
Okazało się, że ten niepozorny podpułkownik, szef Departamentu Ewakuacji Żydów w gestapo, był głównym reżyserem planów niemieckiego ludobójstwa. Mimo swojej niskiej rangi okazał się jednym z najważniejszych uczestników słynnej konferencji w Wannsee w styczniu 1942 r., podczas której zapadły decyzje o tzw. ostatecznym rozwiązaniu, czyli zagładzie Żydów. Dopiero w Norymberdze świat miał się dowiedzieć, że autorem planu eksterminacji przez sieć obozów zagłady „społecznie niepożądanych elementów", tj. Żydów, Słowian, homoseksualistów i psychicznie chorych, był właśnie Adolf Eichmann. On je stworzył, on je nadzorował i jedynie on wiedział, ile milionów ludzi wysłał na śmierć w komorach gazowych. I to jego świat nazwał wówczas „zawiadowcą śmierci". Po procesie norymberskim Adolf Eichmann stał się wrogiem publicznym numer jeden. Największym zbrodniarzem nazistowskim.
Więcej o Adolfie Eichmannie, architekcie Holokaustu, który z urzędniczą obojętnością zorganizował fabryki śmierci przeczytasz w najnowszym numerze "Wprost". Z najnowszym numerem tygodnika będzie też można kupić płytę z filmem o Adolfie Eichmannie. Zobacz jak rodziło się zło.
Więcej o Adolfie Eichmannie, architekcie Holokaustu, który z urzędniczą obojętnością zorganizował fabryki śmierci przeczytasz w najnowszym numerze "Wprost". Z najnowszym numerem tygodnika będzie też można kupić płytę z filmem o Adolfie Eichmannie. Zobacz jak rodziło się zło.