Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana – mówi rosyjskie porzekadło. Niekoniecznie. Drogie trunki i kawior jeszcze częściej niż ryzykanci jedzą ci, którzy długo ważą za i przeciw, spokojnie kalkulują i zamiast stawiać wszystko na jedną kartę, stawiają drobne, ale pewne kroki. Tak mówią badania psychologów. Potwierdzają je giganci polskiego biznesu – Jan Kulczyk, Zygmunt Solorz i Leszek Czarnecki. W rozmowie z „Wprost” przyznają, że na drodze do miliardów niewiele jest brawury.
Był sierpień 2004 r., kiedy do gabinetu Adama Górala, prezesa rzeszowskiej spółki Asseco, zadzwonił sam „cesarz branży IT" Ryszard Krauze, właściciel informatycznego giganta Prokom Software. Asseco właśnie sprzątnęło sprzed nosa Prokomowi kontrakty na systemy informatyczne Banku Pocztowego oraz Banku Gospodarstwa Krajowego. Krauze miał wtedy powiedzieć: „Podoba mi się to, co tam robicie w Rzeszowie", a parę miesięcy później był już wspólnikiem w Asseco. – Wejście Prokomu do spółki odbywało się w pełnej zgodzie. Choć moje udziały w spółce zmniejszyły się, to przeczuwałem, że na tym nie stracę – wspomina dzisiaj Adam Góral. I nie mylił się. Minęły trzy lata, gdy pogrążony kłopotami finansowymi oraz oskarżeniami w „aferze przeciekowej” Ryszard Krauze zaczął spieniężać swoje kolejne biznesy. Gdy przyszła pora także na Prokom, Góral nie wahał się ani chwili – wziął 580 mln zł kredytu i wykupił 23 proc. udziałów w spółce Krauzego. Przejęcie Prokomu zfinalizowano 1 kwietnia 2008 r. Wkrótce potem Asseco wyrosło na piątą pod względem wielkości firmę informatyczną w Europie (jej aktualna giełdowa wartość to 4,5 mld zł), specjalizującą się w informatyce bankowo-finansowej. Góral twierdzi, że to premia za cierpliwość i ostrożność.
O tym jak bez ryzyka osiągnąć sukces i jaka jest tajemnica tryumfów polskich rekinów biznesu przeczytasz w najbliższym wydaniu tygodnika "Wprost".