„Komorowskiemu należy się czerwona kartka”

„Komorowskiemu należy się czerwona kartka”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bronisław Komorowski (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wypowiedzią w czasie debaty na temat refinansowania in vitro wywołał prawdziwą burzę. Komorowski powiedział, że jeżeli metoda zapłodnienia in vitro ma być finansowana lub współfinansowana z budżetu państwa, w ustawie muszą być zapisane kryteria zdrowotne, które "zwiększają szansę na urodzenie zdrowego dziecka". Rywal Komorowskiego w prawyborach, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski dostrzegł w wypowiedzi marszałka elementy eugeniki. Okazuje się jednak, że z medycznego punktu widzenia twierdzenie marszałka da się obronić, ale opozycja nie pozostawia na nim suchej nitki. – Marszałek sfaulował i należy mu się czerwona kartka – ocenia Bartosz Arłukowicz z Lewicy.
Dr Jerzy Radwan, kierownik Centrum Leczenia Niepłodności „Gameta" w Łodzi tłumaczy, że z medycznego punktu widzenia można określić, która para ma większe szanse na udane zapłodnienie drogą in vitro. -  Przesłanki pozwalające to stwierdzić to m.in. wiek kobiety,  prawidłowa budowa jajników i macicy, prawidłowy indeks masy ciała. Istnieją również kryteria świadczące o obniżonych szansach na powodzenie zabiegu – np. palenie papierosów – wylicza lekarz. Jego zdaniem w ustawie o in vitro zasadne byłoby umieszczenie zapisu, że państwo refinansuje tego typu zabiegi jedynie w przypadku kobiet np. poniżej 40 roku życia. – Ale starszym kobietom nie można zabronić korzystania z in vitro – dodaje od razu lekarz. W tym wypadku za całość zabiegu płaciłaby jednak pacjentka.

Tego samego zdania jest zasiadający w komisji zdrowia poseł PO Jarosław Katulski, z zawodu lekarz. – Rzeczywiście wypowiedź marszałka Komorowskiego w czasie debaty była niezręczna, ale wynikało to chyba z krótkiego czasu, jaki mieli kandydaci na rozwinięcie swoich myśli – ocenia poseł. Dodaje, że w ustawach przyjętych przez wiele krajów unii przewiduje się refinansowanie in vitro tylko do momentu osiągnięcia przez kobietę określonego wieku. – To o jaki wiek chodzi muszą jednak określić eksperci a nie politycy – zaznacza poseł.

Zupełnie innego zdania jest poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz, również lekarz. - Wypowiedź marszałka Komorowskiego na temat in vitro mnie całkowicie zaskoczyła. Moim zdaniem marszałek Komorowski tymi słowami dokonał świadomego faulu, za który należy mu się czerwona kartka – mówi poseł klubu Lewicy Bartosz Arłukowicz. – Kandydat na prezydenta nie może dzielić ludzi na lepszych i gorszych, bogatych i mniej zamożnych, bo najważniejszą wartością jest po prostu człowiek – podkreśla poseł. Arłukowicz dodaje, że Komorowski mówiąc o problemie in vitro jest niewiarygodny, ponieważ jako marszałek Sejmu miał czas, by rozpocząć pracę parlamentu nad odpowiednimi ustawami. - Tymczasem marszałek stał się zwolennikiem in vitro dopiero trzy tygodnie temu – ironizuje poseł.

W sukurs Arłukowiczowi przychodzi były wiceminister zdrowia w rządzie PiS Bolesław Piecha: - W wypowiedzi Komorowskiego powiało eugeniką, czyli selekcjonizmem nie tylko względem rodziców ale i dzieci, które miałyby się rodzić tylko zdrowe – denerwuje się poseł. Również były minister zdrowia Marek Balicki (obecnie poseł niezrzeszony) nie potrafi zrozumieć słów marszałka. - Taka wypowiedź jest po prostu niezgodna z konstytucją. Nie może być żadnych kryteriów różnicujących obywateli. Z kolei zdaniem Katarzyny Piekarskiej z SLD wypowiedź marszałka Komorowskiego świadczy o niezrozumieniu, czym w rzeczywistości jest metoda in vitro. - Niepłodność jest uznaną przez środowisko międzynarodowe chorobą, a in vitro jest jednym ze sposobów jej leczenia. Państwo ma zatem obowiązek leczenia obywateli i nie może ich różnicować ze względu na jakiekolwiek kryteria – ocenia działaczka lewicy.