W jego firmach nagradzany pracownik otrzymywał wór pieniędzy z samego rana, więc przez cały dzień obnosił się z nim po biurze, a wieczorem siadał przy stole i wspólnie z rodziną skrupulatnie liczył dolary. – Taka nagroda to rodzaj zabawy. Utożsamia pracownika z firmą, a nawet go uszczęśliwia – twierdzi Witkowicz. A szczęśliwy pracownik to nie tylko pracownik wydajniejszy, lecz również bardziej przyjazny dla klientów.
Dowodzą tego obserwacje amerykańskiej sieci handlowej Sears, z których wynika, że gdy zadowolenie pracowników rośnie, wzrasta także satysfakcja klientów. Z tej zależności zdaje sobie sprawę coraz więcej firm, także w Polsce. Troszczą się o dobre samopoczucie kadry na różne, coraz bardziej wyszukane sposoby. Dotyczy to nawet wyglądu biur. Unilever Polska wykorzystał przeprowadzkę do nowej siedziby do tego, by umożliwić pracownikom zaprojektowanie wyglądu pomieszczeń. W firmie stworzono tzw. cool zone, czyli strefę relaksu, gdzie zatrudnieni mogą odpocząć na rattanowych leżakach, czytając książki z zakładowej biblioteki, skorzystać z konsoli do gier i posłuchać szumu miniwodospadu. Siedziba Unilevera i tak blednie przy kwaterze głównej Google w Mountain View w Kalifornii. W tzw. Googlepleksie w miejscu tradycyjnej kuchni pojawiła się kantyna, w której serwowane są darmowe posiłki (przygotowane częściowo ze składników wyhodowanych w firmowym ogródku). Pracownicy Google’a mogą nawet przychodzić do pracy z psami (codziennie przyprowadzają ich ok. 200).
Czytaj więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Wprost".