Senator Krzysztof Piesiewicz chce, by osoby oskarżone w jego sprawie odpowiadały przed sądem nie tylko za szantaż, ale także za nagranie filmu bez jego zgody – wynika z informacji „Wprost”.
Zdaniem Piesiewicza, nakręcenie filmu z jego udziałem było przestępstwem opisanym w artykule 267 kodeksu karnego. Zgodnie z nim za „posługiwanie się urządzeniem wizualnym" bez zgody filmowanego grozi do dwóch lat więzienia.
Problem jednak w tym, że oskarżeni w jego sprawie – Joanna D., Zbigniew S. i Halina S. - odpowiadają na razie tylko za szantażowanie senatora. By sąd mógł ich osądzić za nieuprawnione nagranie filmu, potrzebna jest ich zgoda. Piesiewicz liczy, że uda się ją uzyskać.
Co, jeśli nie? Będzie chciał doprowadzić do zwrotu sprawy do prokuratury do ponownego rozpatrzenia. – W takich sytuacjach prokuratura może sformułować nowy akt oskarżenia – mówi „Wprost" mecenas Czesław Jaworski, pełnomocnik Piesiewicza.
Problem jednak w tym, że oskarżeni w jego sprawie – Joanna D., Zbigniew S. i Halina S. - odpowiadają na razie tylko za szantażowanie senatora. By sąd mógł ich osądzić za nieuprawnione nagranie filmu, potrzebna jest ich zgoda. Piesiewicz liczy, że uda się ją uzyskać.
Co, jeśli nie? Będzie chciał doprowadzić do zwrotu sprawy do prokuratury do ponownego rozpatrzenia. – W takich sytuacjach prokuratura może sformułować nowy akt oskarżenia – mówi „Wprost" mecenas Czesław Jaworski, pełnomocnik Piesiewicza.