Ani Kancelaria Sejmu, ani rzeczni Biura nie zdradzają, czego dotyczyła kontrola. Wiadomo tylko, że została ona zakończona na początku 2010 roku. „Wprost" nieoficjalnie dowiedział się jednak, że funkcjonariusze Biura wykryli pożyczkę od osoby prywatnej, której posłanka nie uwzględniła w swoich oświadczeniach.
– Wyszukanie tak drobnego przewinienia świadczy o tym, że ta drobiazgowa kontrola wypadła dla mnie bardzo pozytywnie. Wspomniana osoba prywatna to moja rodzona siostra, która pożyczyła mojemu mężowi na trzy miesiące 30 tys. zł. Pożyczka została zgłoszona w Urzędzie Skarbowym, opodatkowana i spłacona. Całe moje niedopatrzenie polegało na tym, że mąż oddał pieniądze nie z końcem roku, jak myślałam, ale cztery dni później, czyli w pierwszych dniach stycznia. I dlatego zabrakło tego w oświadczeniu. Oczywiście już dawno sporządziłam w tej sprawie stosowną korektę – tłumaczy w rozmowie z „Wprost" Staroń.