Większość Polaków jest skłonna wierzyć w teorie, że katastrofa smoleńska była zamachem, że dobijano rannych – ocenia prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny w rozmowie z Tomaszem Machałą dla tygodnika „Wprost”.
- To nie są wyłącznie członkowie rodzin Radia Maryja czy zwolennicy ojca Rydzyka. Ta większość nadal uważa, że nie odzyskaliśmy suwerenności. Że ciągle ktoś spiskuje przeciwko nam – uważa prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. I dodaje, że Smoleńsk idealnie nadaje się do uruchomienia takiego myślenia u tych, którzy są na nie podatni, bo nigdy nikt do końca nie ustali w żadnym raporcie, hierarchii powodów katastrofy w sposób na tyle przekonywający, żeby wszyscy w nią uwierzyli...
Polacy jako naród są bardziej podatni na teorie spiskowe niż społeczeństwa sąsiednie, bo w swojej historii mamy więcej niewyjaśnionych tajemnic, mamy prawie 200 lat – z krótką przerwą - doświadczenia życia pod obcymi. Przy tragedii smoleńskiej Polacy odświeżają sobie te zaszłości i węszą, że gdzieś
ciemne siły maczały palce i że to jest nie do wyjaśnienia. Jest w polskim spojrzeniu na rzeczywistość trochę skłonności do takiego paranoidalnego myślenia - mówi prof. Czapiński.
Podziały, które ujawniła sprawa katastrofy, a raczej krzyża przed Pałacem Prezydenckim dotyczą głębszego problemu. To jest ta sama dyskusja, która wydostała się już na krótko do przestrzeni publicznej za rządów Jana Olszewskiego. To jest bardzo dramatyczne spór o to, czyja jest Polska? I kim my jesteśmy? To jest próba szukania nowej tożsamości, z czym Polacy mają problem. Jedni sięgają do historii, a inni szukają tej tożsamości tu i teraz.
Mimo ostrości tego sporu, nie grozi nam żadna wojna domowa, co najwyżej pyskówka domowa – uważa prof. Czapiński. Znacznie więcej trzyma nas razem, niż dzieli. Trzyma nas niewątpliwie język i religia. Kościół, który był taki sam we wszystkich zaborach, jest podstawowym lepiszczem, które pozwoliło Polakom, pomimo podziałów i niewoli, zachować spójność narodową. Stąd też bierze się to, że - jak ocenia rozmówca "Wprost", mimo różnic na poziomie wartości Polacy są najbardziej konserwatywnym społeczeństwem Europy.
Dlatego, zdaniem psychologa, potencjalny elektorat formacji typu PiS, która odwołuje się do tych wartości, a po katastrofie podsycała nastroje zagrożenia, sięga 60 proc.
- Jarosław Kaczyński jest wielkim politykiem, tylko nie potrafi skonsumować swojej wielkości przez powiększenie wsparcia społecznego dla siebie i swojej partii. PiS mogłoby samodzielnie rządzić, gdyby nie miało tak operacyjnie nieudolnych polityków – ocenia rozmówca „Wprost".
Więcej o tym, jakie problemy na powierzchnię życia politycznego wydobywa spór o katastrofę smoleńską i krzyż na Krakowskim Przedmieściu, w najnowszym poniedziałkowym tygodniku "Wprost"
Polacy jako naród są bardziej podatni na teorie spiskowe niż społeczeństwa sąsiednie, bo w swojej historii mamy więcej niewyjaśnionych tajemnic, mamy prawie 200 lat – z krótką przerwą - doświadczenia życia pod obcymi. Przy tragedii smoleńskiej Polacy odświeżają sobie te zaszłości i węszą, że gdzieś
ciemne siły maczały palce i że to jest nie do wyjaśnienia. Jest w polskim spojrzeniu na rzeczywistość trochę skłonności do takiego paranoidalnego myślenia - mówi prof. Czapiński.
Podziały, które ujawniła sprawa katastrofy, a raczej krzyża przed Pałacem Prezydenckim dotyczą głębszego problemu. To jest ta sama dyskusja, która wydostała się już na krótko do przestrzeni publicznej za rządów Jana Olszewskiego. To jest bardzo dramatyczne spór o to, czyja jest Polska? I kim my jesteśmy? To jest próba szukania nowej tożsamości, z czym Polacy mają problem. Jedni sięgają do historii, a inni szukają tej tożsamości tu i teraz.
Mimo ostrości tego sporu, nie grozi nam żadna wojna domowa, co najwyżej pyskówka domowa – uważa prof. Czapiński. Znacznie więcej trzyma nas razem, niż dzieli. Trzyma nas niewątpliwie język i religia. Kościół, który był taki sam we wszystkich zaborach, jest podstawowym lepiszczem, które pozwoliło Polakom, pomimo podziałów i niewoli, zachować spójność narodową. Stąd też bierze się to, że - jak ocenia rozmówca "Wprost", mimo różnic na poziomie wartości Polacy są najbardziej konserwatywnym społeczeństwem Europy.
Dlatego, zdaniem psychologa, potencjalny elektorat formacji typu PiS, która odwołuje się do tych wartości, a po katastrofie podsycała nastroje zagrożenia, sięga 60 proc.
- Jarosław Kaczyński jest wielkim politykiem, tylko nie potrafi skonsumować swojej wielkości przez powiększenie wsparcia społecznego dla siebie i swojej partii. PiS mogłoby samodzielnie rządzić, gdyby nie miało tak operacyjnie nieudolnych polityków – ocenia rozmówca „Wprost".
Więcej o tym, jakie problemy na powierzchnię życia politycznego wydobywa spór o katastrofę smoleńską i krzyż na Krakowskim Przedmieściu, w najnowszym poniedziałkowym tygodniku "Wprost"