Jan Widacki, Stanisław Żelichowski i Andrzej Celiński – to trójka posłów, którzy zagłosowali przeciwko nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii wymierzonej przeciwko producentom i sprzedawcom dopalaczy. Dlaczego wymieniona trójka zachowała się inaczej niż 400 parlamentarzystów ze wszystkich klubów, którzy poparli nowelizację? Widacki tłumaczy, że nie mógł poprzeć ustawy, która była napisana na kolanie, a Żelichowski przyznał w rozmowie z Wprost24, że… pomylił się w czasie głosowania
- Problem, który ta nowelizacja miała rozwiązać nie jest problemem nowym, nie pojawił się w ubiegłym tygodniu. Problemy nie pojawiają się wtedy, kiedy pokaże je TVN24 – zauważa z przekąsem Widacki z Demokratycznego Koła Poselskiego. Widacki tłumaczy, że popiera walkę z dopalaczami i jest zdania, że problem wymagał regulacji prawnej od dwóch lat, ale nie powinna to być „ustawa pisana na kolanie" stworzona po to, aby „sprawie nadać rozgłos medialny”. - Jestem najgłębiej przekonany, że zrobiono to kierując się względami socjotechnicznymi – twierdzi Widacki. Pytany o to co nie podobało mu się w projekcie nowelizacji przygotowanej przez rząd odpowiada: „Wszystko”.
„Tusk jak Ziobro"
Widacki przypomina, że w Sejmie od półtora roku leżał projekt nowelizacji ustawy antynarkotykowej przygotowanej przez SLD, któremu nikt nie nadał biegu. - I nagle się okazało, że to jest najważniejsza sprawa i projekt rządowy musi przejść, a pan premier musi się pokazać, jako szeryf. Robimy obławy na sklepy a premier wypowiada się niemal jak Ziobro. Byłem oburzony tym co kiedyś robił Ziobro, a teraz jestem oburzony tym co robi Tusk. To czysta socjotechnika, w której nie będę uczestniczyć. Nie muszę, więc nie uczestniczę i manifestuję swoją postawę – tłumaczy powody stojące za głosowaniem przeciw nowelizacji Widacki. Dodaje, że nie widział nawet potrzeby zgłaszania poprawek do rządowego projektu, bo „cały projekt trzeba po prostu napisać od początku". - Sprawa dopalaczy wymaga regulacji ustawowej. Jest to poważny i niebezpieczny problem społeczny, ale w tej chwili problem nie jest większy niż był półtora roku temu - podsumowuje Widacki.
Chodziło o słupki?
Krytycznie ustawę ocenia także Marek Balicki z SLD, który był jednym z trzech posłów (pozostali to Marian Filar i Bogdan Lis z DKP), którzy w czasie głosowania wstrzymali się od głosu. Podobnie jak Widacki Balicki uważa, że nad ustawą pracowano zbyt szybko, a „prace podkomisji nie usunęły wszystkich wątpliwości, również natury konstytucyjnej". - Problem trzeba uregulować, dlatego nie głosowałem przeciw, natomiast wątpliwości nie zostały usunięte. Poza tym tryb prac nad taką ustawą musi budzić zasadniczy niepokój, jeśli chodzi o charakter samego procesu legislacyjnego – ocenia były minister zdrowia. Dodaje, że jest rozczarowany postawą Donalda Tuska, który najpierw zapowiedział wzięcie pod uwagę projektów przygotowany pod opozycję – a potem zostały one, głosami PO i PSL – odrzucone podczas pierwszego głosowania w podkomisji.
Najgorsze jest jednak, zdaniem Balickiego, tempo prac nad nowelizacją. - Wszystkie informacje o zagrożeniach związanych z dopalaczami były dostępne już od dawna. Dlaczego nowelizację piszę się więc dopiero teraz, na kolanie, w trybie niekonstytucyjnym? – pyta Balicki. – To wygląda jak działanie polityczne nastawione przede wszystkim na wzrost słupków poparcia – zauważa. I dodaje, że popiera walkę z dopalaczami, które są, jego zdaniem, groźniejsze od wielu substancji zakazanych w Polsce od dawna. - Ale prawo w tej sprawie musi być stanowione mądrze – zaznacza były minister zdrowia.
Żelichowski: zagadałem się
Przeciwko nowelizacji głosował również szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Zgrzyt w koalicji? Nie. Żelichowski tłumaczy nam, że… po prostu się pomylił. – Zagadałem się, stał przy mnie poseł Karski z którym rozmawialiśmy na temat prawa europejskiego. Karski nie zdążył zagłosować, a ja, ponieważ poprzednie głosowanie było na „przeciw", to jakoś tak automatycznie przycisnąłem. I tak to wyszło – mówi nam szef klubu ludowców. I dodaje, że popiera nowelizację ustawy. - Trzeba zrobić wszystko, żeby jak najmniej było tych skutków zatruć, czy nawet śmierci – tłumaczy. - Popełniliśmy błędy, ja nie twierdzę, że tych błędów nie ma, ale teraz trzeba monitorować na bieżąco, bo jeżeli jest jakaś luka, to będziemy starali się ją wypełnić taką treścią, żeby była zgodna z prawem, a pierwszy krok został zrobiony – mówi o pośpiechu w jakim nowelizacja była przygotowywana szef klubu ludowców.
„Tusk jak Ziobro"
Widacki przypomina, że w Sejmie od półtora roku leżał projekt nowelizacji ustawy antynarkotykowej przygotowanej przez SLD, któremu nikt nie nadał biegu. - I nagle się okazało, że to jest najważniejsza sprawa i projekt rządowy musi przejść, a pan premier musi się pokazać, jako szeryf. Robimy obławy na sklepy a premier wypowiada się niemal jak Ziobro. Byłem oburzony tym co kiedyś robił Ziobro, a teraz jestem oburzony tym co robi Tusk. To czysta socjotechnika, w której nie będę uczestniczyć. Nie muszę, więc nie uczestniczę i manifestuję swoją postawę – tłumaczy powody stojące za głosowaniem przeciw nowelizacji Widacki. Dodaje, że nie widział nawet potrzeby zgłaszania poprawek do rządowego projektu, bo „cały projekt trzeba po prostu napisać od początku". - Sprawa dopalaczy wymaga regulacji ustawowej. Jest to poważny i niebezpieczny problem społeczny, ale w tej chwili problem nie jest większy niż był półtora roku temu - podsumowuje Widacki.
Chodziło o słupki?
Krytycznie ustawę ocenia także Marek Balicki z SLD, który był jednym z trzech posłów (pozostali to Marian Filar i Bogdan Lis z DKP), którzy w czasie głosowania wstrzymali się od głosu. Podobnie jak Widacki Balicki uważa, że nad ustawą pracowano zbyt szybko, a „prace podkomisji nie usunęły wszystkich wątpliwości, również natury konstytucyjnej". - Problem trzeba uregulować, dlatego nie głosowałem przeciw, natomiast wątpliwości nie zostały usunięte. Poza tym tryb prac nad taką ustawą musi budzić zasadniczy niepokój, jeśli chodzi o charakter samego procesu legislacyjnego – ocenia były minister zdrowia. Dodaje, że jest rozczarowany postawą Donalda Tuska, który najpierw zapowiedział wzięcie pod uwagę projektów przygotowany pod opozycję – a potem zostały one, głosami PO i PSL – odrzucone podczas pierwszego głosowania w podkomisji.
Najgorsze jest jednak, zdaniem Balickiego, tempo prac nad nowelizacją. - Wszystkie informacje o zagrożeniach związanych z dopalaczami były dostępne już od dawna. Dlaczego nowelizację piszę się więc dopiero teraz, na kolanie, w trybie niekonstytucyjnym? – pyta Balicki. – To wygląda jak działanie polityczne nastawione przede wszystkim na wzrost słupków poparcia – zauważa. I dodaje, że popiera walkę z dopalaczami, które są, jego zdaniem, groźniejsze od wielu substancji zakazanych w Polsce od dawna. - Ale prawo w tej sprawie musi być stanowione mądrze – zaznacza były minister zdrowia.
Żelichowski: zagadałem się
Przeciwko nowelizacji głosował również szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Zgrzyt w koalicji? Nie. Żelichowski tłumaczy nam, że… po prostu się pomylił. – Zagadałem się, stał przy mnie poseł Karski z którym rozmawialiśmy na temat prawa europejskiego. Karski nie zdążył zagłosować, a ja, ponieważ poprzednie głosowanie było na „przeciw", to jakoś tak automatycznie przycisnąłem. I tak to wyszło – mówi nam szef klubu ludowców. I dodaje, że popiera nowelizację ustawy. - Trzeba zrobić wszystko, żeby jak najmniej było tych skutków zatruć, czy nawet śmierci – tłumaczy. - Popełniliśmy błędy, ja nie twierdzę, że tych błędów nie ma, ale teraz trzeba monitorować na bieżąco, bo jeżeli jest jakaś luka, to będziemy starali się ją wypełnić taką treścią, żeby była zgodna z prawem, a pierwszy krok został zrobiony – mówi o pośpiechu w jakim nowelizacja była przygotowywana szef klubu ludowców.