Polityk zwraca też uwagę, że takie tragedie zdarzają się na całym świecie. - Bardzo współczuję ofiarom, ich rodzinom, kolegom z PiS-u - deklaruje.
"Wszyscy jesteśmy winni"- My, przedstawiciele klasy politycznej, musimy przyjąć bolesną prawdę, że przynajmniej w części jesteśmy współodpowiedzialni za to, co się stało w Łodzi. Również Jarosław Kaczyński powinien uderzyć się w piersi - uważa poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. Jego zdaniem, zabójcą Marka Rosiaka jest człowiek "o słabej konstrukcji psychicznej bądź niezrównoważony psychicznie". - Ten atak wynika z coraz głębszych podziałów w naszym społeczeństwie - twierdzi Kłopotek. W jego ocenie, przyczyną ataku było też budowane wśród obywateli "napięcie". - To napięcie budują w dużej części politycy - dodaje poseł PSL. Jednak jego zdaniem tragedia niczego w polskiej polityce nie zmieni. - Nie wierzę, że po tragedii w Łodzi poprawi się jakość polskiej polityki - przyznaje poseł PSL. Przypomina, ile "obiecywaliśmy sobie" po śmierci papieża i po katastrofie smoleńskiej. - Wszystkie zmiany były krótkotrwałe, tak będzie i tym razem - przepowiada.
- Ja też otrzymuję listy, najczęściej anonimowe, z pogróżkami - mówi poseł PSL. Pytany, czy zgłaszał te incydenty na policję, zaprzecza. - Do dziś nie zdarzyło się, żeby wobec kogokolwiek z nas została użyta siła - tłumaczy. - Natomiast dzisiaj stała się rzecz niewyobrażalna - mówi Kłopotek dodając, że należy podjąć "pewne przedsięwzięcia", które wzmocnią poziom bezpieczeństwa pracowników biur poselskich.
"Będzie eskalacja"- Oburzające - mówi o słowach prezesa PiS poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz podkreślając, jak krótko po tragedii Kaczyński zaatakował PO, obciążając polityków tej partii polityczną i moralną odpowiedzialnością za śmierć Rosiaka. - Zastanawia mnie, czy jest rzecz lub wydarzenie, których Kaczyński potrafi nie używać w walce politycznej - dodaje Arłukowicz.
Arłukowicz obawia się, że obecna sytuacja w Polsce może wywołać eskalację emocji społecznych. - Chciałbym, żebyśmy się skupili na tym, jak takim sytuacjom zapobiegać, a nie jak wykorzystywać je w walce politycznej - mówi.