- Byliśmy na urlopie w Grecji, panował okropny upał, a on nie mógł oddychać, od dwóch tygodni miał temperaturę 38 stopni. Wróciliśmy do Polski, ale objawy nie ustępowały - tak o początkach choroby Nergala mówi jego zyciowa partnerka Dorota Rabczewska (Doda).
- Myśleliśmy, że złapał jakąś tropikalną bakterię, bo przecież jeździ z Behemothem na koncerty po całym świecie. Więc pojechaliśmy do szpitala zajmującego się leczeniem chorób tropikalnych, a tam lekarze tylko spojrzeli na Adama i już go nie wypuścili. Wszystkie objawy, które dla mnie, domorosłej doktor Quinn, wyglądały na chorobę tropikalną, były klasycznymi objawami białaczki - wspomina piosenkarka.
Doda zapewnia jednak, że oboje z Nergalem diagnozę lekarzy przyjęli ze spokojem. - Nie miałam myśli: Boże, dlaczego on? Dlaczego to nas spotkało? Dlaczego teraz? Nic w tym stylu. Jest białaczka, walczymy z nią - mówi Rabczewska. Piosenkarka powiedziała też, że jej partner dobrze znosi chemioterapię. - Chociaż trzeba wiedzieć, że nie ma dobrego znoszenia chemii, bo to trucizna, która wchodzi do organizmu i całkowicie go pustoszy. Jedyne, o co Adam prosił, to żeby dać mu jakiś środek, dzięki któremu nie będzie wymiotował. Dostał i spoko. Kiedy jestem w Gdańsku, siedzę u niego cały dzień w szpitalu i jest fajnie - mówi.
Co robią wspólnie w szpitalu? - A co się robi ze swoim facetem w wolną niedzielę? Byczymy się, wygłupiamy, oglądamy głupie programy, gramy w gry i karty, czytamy książki, śpimy, przytulamy się - mówi Doda i zaznacz, że temat choroby pojawia się w ich rozmowach każdego dnia. - Cały czas, codziennie. Nie ma innego tematu. Nie ma. Nawet jak jestem w Warszawie, Adam dzwoni i opowiada mi, co się z nim dzieje. Każdego dnia na nowo odnajduje swój organizm. W życiu nie myślał, że ma na ciele takie punkty, które mogą tak boleć. Takie odkrycia są dla niego bardzo interesujące i dzieli się nimi ze mną. Przyjął wobec siebie postawę badacza - mówi Doda.
Doda zapewnia jednak, że oboje z Nergalem diagnozę lekarzy przyjęli ze spokojem. - Nie miałam myśli: Boże, dlaczego on? Dlaczego to nas spotkało? Dlaczego teraz? Nic w tym stylu. Jest białaczka, walczymy z nią - mówi Rabczewska. Piosenkarka powiedziała też, że jej partner dobrze znosi chemioterapię. - Chociaż trzeba wiedzieć, że nie ma dobrego znoszenia chemii, bo to trucizna, która wchodzi do organizmu i całkowicie go pustoszy. Jedyne, o co Adam prosił, to żeby dać mu jakiś środek, dzięki któremu nie będzie wymiotował. Dostał i spoko. Kiedy jestem w Gdańsku, siedzę u niego cały dzień w szpitalu i jest fajnie - mówi.
Co robią wspólnie w szpitalu? - A co się robi ze swoim facetem w wolną niedzielę? Byczymy się, wygłupiamy, oglądamy głupie programy, gramy w gry i karty, czytamy książki, śpimy, przytulamy się - mówi Doda i zaznacz, że temat choroby pojawia się w ich rozmowach każdego dnia. - Cały czas, codziennie. Nie ma innego tematu. Nie ma. Nawet jak jestem w Warszawie, Adam dzwoni i opowiada mi, co się z nim dzieje. Każdego dnia na nowo odnajduje swój organizm. W życiu nie myślał, że ma na ciele takie punkty, które mogą tak boleć. Takie odkrycia są dla niego bardzo interesujące i dzieli się nimi ze mną. Przyjął wobec siebie postawę badacza - mówi Doda.
Piosenkarka twierdzi jednak, że zauważa same plusy choroby Nergala. - Na przykład dobrze się stało, że pojechaliśmy na tę wycieczkę do Grecji. Bo Adam nie poszedłby do lekarza, tylko chodziłby jeszcze miesiąc taki osłabiony i gorączkujący, może nawet grałby koncerty. A przez te greckie upały szybciej się zorientowaliśmy, że coś jest nie tak. I szybko pojechaliśmy do szpitala, gdzie go zdiagnozowano i rozpoczęto leczenie - argumentuje.
Cały wywiad Renaty Kim z Dodą już w najbliższym, poniedziałkowym numerze tygodnika Wprost