– Byłem głupi. I to podwójnie. Po pierwsze, robiąc to zdjęcie. Po drugie, wrzucając je na Facebooka. Ale moje konto jest prywatne, więc ani do moich wpisów, ani do zdjęć nie mają dostępu przypadkowi internauci. Nie pomyślałem, że to zdjęcie mogłoby trafić do opinii publicznej – tłumaczy Zegarski. – No cóż, za głupotę się płaci i ja zapłaciłem – dodaje.
Kilka dni po ujawnieniu zdjęcia oskarżony o znieważenie polskiego munduru asystent podał się do dymisji, stając się pierwszą polską ofiarą Facebooka. Polską, bo na świecie pracodawcy już od dawna pilnie serfują po sieci, sprawdzając, co w wolnym czasie robią ich pracownicy. Jeśli to, co zobaczą, im się nie spodoba, po prostu wyrzucają lekkomyślnych internautów z pracy.
O zagubionych w sieci Polakach, w tym m.in. o córce ministra Rostowskiego - Mai - i Elżbiecie Wiśniewskiej - szefowej stołecznej spółki Miejskie Przedsiębiorstwo Taksówkowe - czytaj w poniedziałkowym numerze tygodnika "Wprost".