Komu nazwisko Bachleda-Curuś kojarzy się tylko z piękną Alicją, powinien odwiedzić Zakopane. Tam każdy mu powie, że klan Curusiów liczy ponad sto osób. Jest tak bogaty i potężny, że trzęsie całym Podhalem.
Kiedy słynny irlandzki aktor Colin Farrell gościł w zeszłym roku w rodzinnych stronach Alicji Bachledy-Curuś, tu, na Podhalu, nikt nie miał wątpliwości: Farrell miał wielkie szczęście, że spotkał jedną z Bachledzianek, dziewczynę z bogatego i porządnego domu. W czasie tamtej wizyty gwiazdor dowiedział się też, że za jego narzeczoną stoi murem potężny zakopiański klan Curusiów.
– On już wie, że gdyby Alusi stała się jakakolwiek krzywda, to my za nią na koniec świata pojedziemy – tłumaczy kuzyn aktorki Albert. Ale o Irlandczyku złego słowa powiedzieć nie da: synkiem Heniem opiekował się pięknie, z troską, Ala może być z niego dumna. Tamto spotkanie Albert zapamiętał tak: – Zobaczyliśmy piękną, czystą miłość między nimi.
O rodzie Bachledów i najsłynniejszej jego członkini - Alicji - czytaj w poniedziałkowym "Wprost"