Z ustaleń "Wprost" wynika jednak, że Nowak nie jest jedyny a w Platformie w ogóle brakuje chętnych do kierowania sztabem wyborczym. - Zbliżająca się kampania będzie dla nas bardzo trudna. Nikt nie chce brać na siebie odpowiedzialności za ewentualną porażkę – twierdzi jeden z naszych rozmówców. Jednym z potencjalnych kandydatów jest także rzecznik rządu Paweł Graś. Problem jednak w tym, że utrudniłoby mu to prowadzenie własnej kampanii wyborczej. Poza tym, by móc kierować sztabem, musiałby zrezygnować z pracy w Kancelarii Premiera.
Na giełdzie kandydatów pada jeszcze kilka nazwisk: eurodeputowani Jacek Protasiewicz i Krzysztof Lisek, posłowie Andrzej Halicki, Ireneusz Raś, Andrzej Biernat czy senator Mariusz Witczak. – Większość z nich jest jednak ściśle związana z którąś z dwóch partyjnych frakcji: Grzegorza Schetyny i Cezarego Grabarczyka. A premier chce, by sztabem kierował ktoś w miarę neutralny – mówi jeden ze współpracowników Tuska.
Jedyną osobą w tym gronie, która spełnia te kryteria, jest europoseł Krzysztof Lisek. Czy podjąłby się tego zadania? - Nikt mi takiej propozycji nie składał, ale, jeśli taka byłaby wola przewodniczącego, to oczywiście byłby do dyspozycji. Choć może znalazłyby się osoby, które lepiej nadawałyby się do pełnienia tej funkcji – mówi "Wprost".