Jeruzal na wschodnim Mazowszu to wieś, w której od 2004 r. nakręcono pięć sezonów serialu „Ranczo". W fikcyjnej wsi rządzą dwaj skłóceni z sobą bliźniacy – wójt i proboszcz, a nowe porządki wprowadza Amerykanka polskiego pochodzenia, która w Wilkowyjach odziedziczyła dworek. Pierwszy odcinek nowej serii obejrzało 8,5 mln widzów, połowa wszystkich, którzy marcowego niedzielnego wieczoru zasiedli przed telewizorami.
Pytanie, czy mieszkańcy Jeruzala oglądają serial, jest retoryczne. Podobnie jak to, czy chodzą na mszę. Plan na niedzielę jest jasny – na godz. 9 albo 11.15 do kościoła, potem rodzinny obiad, a wieczorem „Ranczo".
– Życie wsi jest pokazane prawdziwie – kiwa głową pielęgniarka położna z wilkowyjskiego, o przepraszam, z jeruzalskiego ośrodka zdrowia.
– Tylko ładniej. – Pokazuje rzeczywistość trochę weselszą – dodaje Hanna, która dojeżdża do pracy „w edukacji" w Warszawie.
W sklepie U Krysi (Krysi Więcławskiej oczywiście, z serialu – szyldu nikt nie ściągnął po zdjęciach zakończonych w listopadzie), przemalowanym przez filmowców we flagę unijną, jest wszystko: zabawki, alkohole, adidasy, kalosze, pantofle na wyższej żabce, ziemia, cerata na metry, śledzie, kapcie, sześć rodzajów chleba, cztery rodzaje bułek, artykuły spożywcze, alkohole. Jest mamrot z Wilkowyj po 5 zł. Tuż nad głową sklepowej, nie do przeoczenia. Ci, co oglądają „Ranczo", wiedzą, o co chodzi – o wino, które serialowi pijaczkowie piją na ławce przed sklepem.
W rzeczywistości przed sklepem pić nie można – zaznacza sklepowa – ale pijaczkowie są. Jak w „Ranczu". I piją. Tyle że na stojąco i nie mamrota. – Wiśnióweczkę, proszę – wybiera pierwszy klient po godz. 11. – 5,50 – podaje sklepowa. – Ci, co przeważnie stoją przed sklepem, to żon nie mają. Żonaty to nie siedzi przed sklepem.
Sklepowa w filmie udziału nie bierze, bo nie bardzo jest czasowa – zawsze w sklepie musi być. Ale jej córka statystuje jak najbardziej. I jej dom także. Gra dom Wioletki i policjanta. – Filmowcy szukali takiego ani bogatego, ani zbyt biednego. I ja taki mam – całkiem zwykły dom murowany.
O najsłynniejszej polskiej wsi czytaj w poniedziałkowym Wprost w artykule Aleksandry Krzyżaniak-Gumowskiej