Atom i gnojówka

Atom i gnojówka

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Photorush/Wikipedia) 
W Japonii przerażenie, w Niemczech psychoza strachu. Po katastrofie w Fukushimie cały świat wraca do dyskusji, która wydawała się już rozstrzygnięta: czy warto inwestować w energię jądrową? Jakie wnioski wyciągniemy z niej w Polsce?
- Polacy, zamiast interesować się atomem, powinni się zająć gnojówką – przekonywał mnie kiedyś jeden z liderów niemieckiej Partii Zielonych. Dzisiaj wydaje się, że jego rekomendacja może zostać zrealizowana najpierw w Niemczech. Po awarii w Fukushimie, a przed serią ważnych wyborów regionalnych, rząd Angeli Merkel wycofuje się w ekspresowym tempie z programu energetyki jądrowej.

Czy inni podążą śladem Niemców? Będziemy na masową skalę produkować energię ze zwierzęcych ekskrementów, a polska ziemia obrodzi wiatrowymi farmami i słonecznymi bateriami? Ekolodzy twierdzą, że około 2050 r. całość energii w Europie może już być wytwarzana z odnawialnych źródeł, choć zdaniem ekonomistów nie będzie się to opłacać.

Problem jest jednak bardziej skomplikowany i nie ogranicza się do wyboru między atomem a gnojówką. – Skoro w 1988 r. agenci Kadafiego dokonali zamachu na amerykańskiego jumbo jeta, należało zakazać produkcji boeingów? Tak samo awaria w elektrowni atomowej nie może oznaczać, że zrezygnujemy z tego źródła energii – tłumaczy fizyk prof. Łukasz Turski.

Jednak inni fizycy – np. Angela Merkel – zupełnie odmiennie oceniają konsekwencje tego, co się dzieje w Japonii. O ile dla polskiego profesora japońska elektrownia jest „symbolem triumfu ludzkiego rozumu" („katastrofa monstrualnych rozmiarów zniszczyła wszystko, ale nie elektrownię atomową!”), o tyle dla niemieckiej doktor stanowi powód, aby przyspieszyć rozstanie z erą atomu i wkroczyć w epokę odnawialnych źródeł energii.

Czy świat zrezygnuje z energii jądrowej? Czy Polska zacznie z niej korzystać? Jeśli nie, co nam pozostaje? O atomowych lękach, zagrożeniach i szansach czytaj w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.