Król wawelski

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
Sukces ma wielu ojców. W przypadku krakowskiej firmy Wawel ojcami sukcesu są m.in. Jacek, Adaś i Maciuś. No i prezes Dariusz Orłowski, który potrafi znaleźć chętnych na te batoniki. W 10 lat z pogrążonej w kryzysie firmy zrobił wartego 700 mln zł kolosa.
Druga połowa 2006 r. Po hali produkcyjnej nowiutkiej fabryki słodyczy firmy Wawel w podkrakowskich Dobczycach biega mężczyzna. Zrzucił marynarkę, zdjął krawat, rozpiął pod szyją koszulę i razem z mechanikiem próbuje uporać się z formą do batoników, która utknęła między zębatkami i zablokowała linię produkcyjną.

Powiodło się. Wciąż jednak nie wiadomo, czy uda się zrealizować na czas wszystkie zamówienia – fabryka została oddana do użytku z opóźnieniem, są zaległości. Mężczyzna dyskretnie podkręca potencjometr. Taśma, po której mkną foremki, przyśpiesza.

– To  był przełomowy moment. Za 100 mln zł wybudowaliśmy fabrykę, do której przenieśliśmy wszystkie trzy wcześniej pracujące zakłady. Mieliśmy supernowoczesny sprzęt, ale też rozbudzone nadzieje rynku, których nie  mogliśmy zawieść – wspomina Dariusz Orłowski, prezes Wawelu i bohater powyższej historii.

Dziś już nie biega rozgorączkowany po fabryce, ale – jak zapewnia – stara się trzymać rękę na pulsie i często ją odwiedza. Chce swoją firmę znać nie tylko z finansowych sprawozdań. Rządzi nią z  sukcesami już od ponad dekady i mówi, że dopiero się rozkręca.

Sylwetkę wawelskiego króla - Dariusza Orłowskiego - we wtorkowym Wprost przybliża Sebastian Stodolak