Z kolei w 1982 r. Stanisław Lem wydał znakomitą „Wizję lokalną", rzecz o podróży Ijona Tichego na planetę Encję podzieloną między dwie skrajnie różniące się od siebie – oraz ignorujące wzajemnie swoje istnienie – cywilizacje, kurdlandzką i luzańską. Tichy z pasją bada tamtejszą różnorodność rozumnego życia, odwiedzając najpierw prostoduszną kolektywistyczną Kurdlandię, której mieszkańcy zamieszkują wnętrzności wielkich, blisko 400-metrowych zwierząt zwanych kurdlami, potem zaś Luzanię, krainę technokratyzmu, sztucznej molekularnej inteligencji oraz opartej na niej tzw. etykosfery kontrolującej polityczną poprawność interakcji między Luzanami.
Literacki żart autora „Solaris" był wówczas traktowany jako metafora świata po obu stronach żelaznej kurtyny, ale po blisko trzech dekadach nietrudno zauważyć, że „Wizja lokalna" Tichego/Lema ma dużo większy zasięg, wpisując się w całkiem aktualne kulturowe kolizje. Przekleństwem nałogowego czytelnika jest nadmiar skojarzeń. Nic na to nie poradzę – książki Ryszkiewicza i Lema proponują pociągający zestaw analogii z cywilizacyjnym (i politycznym) sporem, jaki rozsadza współczesną Polskę, dzieląc ją, przynajmniej w sensie ideologicznym, na dwie nieprzystające połowy.
O prawicowej literaturze czytaj w poniedziałkowym Wprost