Miliard torebek Prady na ulicach Pekinu

Miliard torebek Prady na ulicach Pekinu

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Czy „normalny" człowiek zapłaciłby równowartość ponad 3 tys. zł za portfel ze skóry albo 8 tys. zł za elegancką, ale skromną skórzaną torebkę? W żadnym wypadku! No, chyba że produkty byłyby opatrzone złotym logo znanej marki, a kupujący byłby milionerem.
Dlatego Prada  chce podbić swymi luksusowymi produktami chiński rynek, na którym wydaje pieniądze 1,3 miliona miejscowych milionerów.  Dla 60 proc. z nich, jak pokazują badania, marki luksusowe to potwierdzenie ekonomicznego awansu i nagroda za ciężką pracę. Chińscy milionerzy są młodzi, średnia ich wieku wynosi 39 lat (o 15 mniej niż w USA), więc o wiele łatwiej im wpaść w nałóg konsumpcjonizmu.
By zawładnąć ich gustami i portfelami, właściciele modowego imperium chcą jako druga europejska firma (po francuskiej L’Occitane) wejść na giełdę w Hongkongu. Bez tego, po nieudanych inwestycjach sprzed lat, zabraknie im kapitału na ekspansję.

62-letnia Miuccia Prada, właścicielka firmy z komunistyczną przeszłością, nie umie szyć ani rysować, ale los obdarzył ją genialnym wyczuciem stylu. Jej kłótliwy i wybuchowy mąż Patrizio Bertelli wie, jak sprzedać pomysły „kreatywnej krowy" – jak określa żonę. Razem udało się im stworzyć markę, która uzależnia tysiące fashion victims (ofiar mody). Z kolekcji Prady pochodził smoking, wktórym prezydent Nicolas Sarkozy w 2008 r. udał się na kolację do królowej Elżbiety II. Dodatki Prady nosi Carla Bruni, a kolekcjonowanie torebek Prady to nałóg aktorki Sary Jessiki Parker. Nawet w garderobie papieża Benedykta XVI znalazło się kilka produktów z logo włoskiej marki.

Jak to się dzieje, że nie umiejąca rysować Miuccia projektuje znane na całym świecie stylowe produkty, jak wygląda na co dzień współpraca wybuchowej pary właścicieli i co to znaczy, że u Prady panuje prawo dżungli. O tym w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".