Urodził się w Toruniu w 1953 r., „kilka tygodni po odejściu marszałka Stalina", jak napisał wiele lat później w „Żywotach mężów pomarańczowych”. Jeszcze w szkole średniej odnalazł w sobie ducha rewolucjonisty i w czasie pochodu pierwszomajowego wszedł na trybunę, z której partyjni oficjele pozdrawiali lud. Stanął w pierwszym rzędzie i machał dyrektorowi swojej szkoły.
Pseudonimem „Major" po raz pierwszy posłużył się podczas wizyty w Wojskowej Komendzie Uzupełnień. Przyszedł ubrany w mundur majora, wykazywał wyjątkową gorliwość w rozmowie z wojskowymi. Werdykt – niezrównoważony umysłowo, niezdolny do służby.
Fascynowała go sztuka. Czytał Dostojewskiego, Bułhakowa, Prousta, Witkacego. Podziwiał „wielkiego ekscentryka" Dalego. Inspiracją był „Manifest surrealistyczny” André Bretona. – Ukształtował moje spojrzenie na świat – mówi Fydrych. Postanowił napisać własny – „Manifest surrealizmu socjalistycznego”.
Sylwetka majora uparcie walczącego z systemem w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.