Tygodnik "Wprost" opublikował po raz 22 ranking "100 najbogatszych Polaków", co wywołało zmasowany atak internautów na bohaterów zestawienia. - Polska w swoim stosunku do bogatych przypomina raczej kraje trzeciego świata - ubolewa psycholog biznesu dr Jacek Santorski w rozmowie z Wprost24.
Joanna Chmielińska, Wprost24: Dlaczego Polacy są tak niechętni ludziom bogatym?
Dr Jacek Santorski: To spuścizna wieków, kultury folwarcznej, gdzie był pan, wójt, pleban i chłopi, którymi można było handlować. Te stereotypowe podziały w nas pozostały i maja się dobrze do dziś. To również wina tego, że wolniej się cywilizowaliśmy, na co wpływ miały także rozbiory. Prof. Hryniewicz w swoich badaniach przeprowadzonych dwa lata temu wykazał, że 80 proc. polskich pracowników chce mieć szefów-"wodzów", którzy mówią, a nie słuchają i w związku z tym nie wymagają od pracowników wyrażania własnej opinii. Z kolei co drugi polski menedżer nie zna innych metod zarządzania niż wodzowsko-biurokratyczne. W PRL o nielicznych inicjatywach przedsiębiorców, zwanych "badylarzami" czy "prywaciarzami" też mówiło się negatywnie. Brakuje nam pozytywnych wzorców, takich jak amerykańskie historie "od pucybuta do milionera". Zapominamy o dobrej przedsiębiorczości międzywojennej, a w zamian mamy wyuczoną bezradność, zawiść i nienawiść.
Często pojawiają się głosy, że bogaci są bogaci, bo kradli w czasach komunizmu...
Szukanie przyczyn w komunizmie jest uproszczeniem. Oczywiście, bywały kariery ludzi związanych z establishmentem sprzed lat 80-tych, którzy byli na tyle ruchliwi i przedsiębiorczy, że uczestniczyli w tworzeniu establishmentu wolnej Polski. Takie historie wpisują się w roszczeniowo-paranoiczny obraz bezradnego i gnuśnego Polaka. Prof. Skarżyńska porównywała kiedyś mentalność społeczeństw polskiego i brytyjskiego pod kątem m.in. stosunku do bogatych ludzi. Okazało się, że Polacy - w przeciwieństwie do Brytyjczyków - wykluczają, by bogaty człowiek mógł być jednocześnie zacny. Polacy celebrują pogrzeby, a Brytyjczycy śluby. Ma też na to wpływ katolicka kultura poświęcenia i winy, która zakłada, że jeśli ktoś coś ma, to powinien to poświęcić dla innych - w przeciwnym wypadku będzie winny.
Czy ktoś, kto widoczną mozolnie buduje swój majątek może liczyć na większą przychylność?
Niechęć do bogatych jest raczej stała, stabilna i konsekwentna. Dr Kolarska-Bobińska, zanim została politykiem przez lata prowadziła badania socjologiczne, które sprawdzały postawę Polaków wobec przedsiębiorców. Na początku badań, a więc w sierpniu 1980 r., ponad 90 proc. Polaków uważało, że jeśli ktokolwiek ma majątek odstający od normy danej miejscowości, to na pewno coś ukradł. Kilka lat temu było to około 80 proc., a więc zaledwie o 10 punktów proc. mniej. W tym samym czasie prawie połowa społeczeństwa przekonała się do ekologii...
A kogo nie lubimy bardziej - bogatych od pokoleń czy nowobogackich?
Zawiść, gorycz i złość są zwykle pierwsze, potem pojawia się obiekt. W zasadzie nie ma znaczenia, czy ktoś reprezentuje grupę nowobogackich czy starobogatych. Na pewno ci, którzy w sposób ostentacyjny obnoszą się ze swoim bogactwem, szybciej zasłużą na potępienie. Dlatego dziś bogaci menedżerowie czy artyści coraz częściej ukrywają swoją majętność, nie pokazują się w drogich samochodach, itd.
Polska jest pod tym względem wyjątkowa?
W państwach, gdzie jest klasa średnia, jest mniejszy rozdźwięk pomiędzy posiadającymi a żyjącymi w świecie ograniczeń. Ludzie mają też znacznie silniejszy nawyk przedsiębiorczości i pracowitości, a nie bezradności i trwania. Dlatego Polskę można pod tym względem raczej porównywać z krajami trzeciego świata, gdzie klasy średniej nie ma, jest ogromny kontrast miedzy klasami społecznymi, a bogaci żyją w gettach i twierdzach. Innym przykładem jest Rosja, gdzie hierarchia jest zapisana niemal jako oczywista konieczność, a krajem rządzi była partia, byłe KGB i dzisiejszy establishment. Do Moskwy sprowadza się więcej luksusowych samochodów niż do jakiejkolwiek stolicy byłych demoludów.
W jaki sposób bogaci Polacy mogą zadbać o swój wizerunek?
Ponad 90 proc. polskich przedsiębiorców podejmuje liczne działania filantropijne, robią to jednak dyskretnie. Tymczasem powinni to komunikować, budować fundacje i przechodzić do tzw. strategicznej filantropii. Dużą przeszkodę stanowi tu polska nieufność - tylko 10 proc. Polaków ufa komukolwiek spoza rodziny. To powoduje, że działalność charytatywną przedsiębiorcy większość z nas traktuje jako chęć przekupstwa czy drogę do innego celu. Namawiałbym więc polskich przedsiębiorców, by byli mniej ostentacyjni swoim stylu życia, a bardziej transparentni w swojej filantropii.
Dr Jacek Santorski: To spuścizna wieków, kultury folwarcznej, gdzie był pan, wójt, pleban i chłopi, którymi można było handlować. Te stereotypowe podziały w nas pozostały i maja się dobrze do dziś. To również wina tego, że wolniej się cywilizowaliśmy, na co wpływ miały także rozbiory. Prof. Hryniewicz w swoich badaniach przeprowadzonych dwa lata temu wykazał, że 80 proc. polskich pracowników chce mieć szefów-"wodzów", którzy mówią, a nie słuchają i w związku z tym nie wymagają od pracowników wyrażania własnej opinii. Z kolei co drugi polski menedżer nie zna innych metod zarządzania niż wodzowsko-biurokratyczne. W PRL o nielicznych inicjatywach przedsiębiorców, zwanych "badylarzami" czy "prywaciarzami" też mówiło się negatywnie. Brakuje nam pozytywnych wzorców, takich jak amerykańskie historie "od pucybuta do milionera". Zapominamy o dobrej przedsiębiorczości międzywojennej, a w zamian mamy wyuczoną bezradność, zawiść i nienawiść.
Często pojawiają się głosy, że bogaci są bogaci, bo kradli w czasach komunizmu...
Szukanie przyczyn w komunizmie jest uproszczeniem. Oczywiście, bywały kariery ludzi związanych z establishmentem sprzed lat 80-tych, którzy byli na tyle ruchliwi i przedsiębiorczy, że uczestniczyli w tworzeniu establishmentu wolnej Polski. Takie historie wpisują się w roszczeniowo-paranoiczny obraz bezradnego i gnuśnego Polaka. Prof. Skarżyńska porównywała kiedyś mentalność społeczeństw polskiego i brytyjskiego pod kątem m.in. stosunku do bogatych ludzi. Okazało się, że Polacy - w przeciwieństwie do Brytyjczyków - wykluczają, by bogaty człowiek mógł być jednocześnie zacny. Polacy celebrują pogrzeby, a Brytyjczycy śluby. Ma też na to wpływ katolicka kultura poświęcenia i winy, która zakłada, że jeśli ktoś coś ma, to powinien to poświęcić dla innych - w przeciwnym wypadku będzie winny.
Czy ktoś, kto widoczną mozolnie buduje swój majątek może liczyć na większą przychylność?
Niechęć do bogatych jest raczej stała, stabilna i konsekwentna. Dr Kolarska-Bobińska, zanim została politykiem przez lata prowadziła badania socjologiczne, które sprawdzały postawę Polaków wobec przedsiębiorców. Na początku badań, a więc w sierpniu 1980 r., ponad 90 proc. Polaków uważało, że jeśli ktokolwiek ma majątek odstający od normy danej miejscowości, to na pewno coś ukradł. Kilka lat temu było to około 80 proc., a więc zaledwie o 10 punktów proc. mniej. W tym samym czasie prawie połowa społeczeństwa przekonała się do ekologii...
A kogo nie lubimy bardziej - bogatych od pokoleń czy nowobogackich?
Zawiść, gorycz i złość są zwykle pierwsze, potem pojawia się obiekt. W zasadzie nie ma znaczenia, czy ktoś reprezentuje grupę nowobogackich czy starobogatych. Na pewno ci, którzy w sposób ostentacyjny obnoszą się ze swoim bogactwem, szybciej zasłużą na potępienie. Dlatego dziś bogaci menedżerowie czy artyści coraz częściej ukrywają swoją majętność, nie pokazują się w drogich samochodach, itd.
Polska jest pod tym względem wyjątkowa?
W państwach, gdzie jest klasa średnia, jest mniejszy rozdźwięk pomiędzy posiadającymi a żyjącymi w świecie ograniczeń. Ludzie mają też znacznie silniejszy nawyk przedsiębiorczości i pracowitości, a nie bezradności i trwania. Dlatego Polskę można pod tym względem raczej porównywać z krajami trzeciego świata, gdzie klasy średniej nie ma, jest ogromny kontrast miedzy klasami społecznymi, a bogaci żyją w gettach i twierdzach. Innym przykładem jest Rosja, gdzie hierarchia jest zapisana niemal jako oczywista konieczność, a krajem rządzi była partia, byłe KGB i dzisiejszy establishment. Do Moskwy sprowadza się więcej luksusowych samochodów niż do jakiejkolwiek stolicy byłych demoludów.
W jaki sposób bogaci Polacy mogą zadbać o swój wizerunek?
Ponad 90 proc. polskich przedsiębiorców podejmuje liczne działania filantropijne, robią to jednak dyskretnie. Tymczasem powinni to komunikować, budować fundacje i przechodzić do tzw. strategicznej filantropii. Dużą przeszkodę stanowi tu polska nieufność - tylko 10 proc. Polaków ufa komukolwiek spoza rodziny. To powoduje, że działalność charytatywną przedsiębiorcy większość z nas traktuje jako chęć przekupstwa czy drogę do innego celu. Namawiałbym więc polskich przedsiębiorców, by byli mniej ostentacyjni swoim stylu życia, a bardziej transparentni w swojej filantropii.
Najnowszą, 22 edycję listy "100 najbogatszych Polaków" znajdziecie w naszym panelu Rankingi.