Kod korporacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Sfokusuj się na action pointach, wylistuj wyestymowane losty, zreplikuj i poczekaj na feedback, potem sczardżuj klienta asapem. Po co korporacjom ich własny szyfr? Żeby wydawały się mądrzejsze i szlachetniejsze.
Globalna angielszczyzna króluje wśród pracowników Citibanku. „Listują na losty" (spisują na straty), prezentują „stejtmenty" (stanowiska) i ewentualnie dają „apruwale” (zgodę). „Fokusują się”, czyli koncentrują na działaniach „trejdowych” (handlowych), „cross-sellingując” sprzedaż produktów (np. do oferowanego klientowi kredytu dorzucają kartę kredytową i ubezpieczenie).

– Ale kiedy zgodnie z tym zwyczajem zamiast klasycznego „jestem na urlopie" pozostawiłem w skrzynce e-mailowej autoodpowiedź: „Chilloutuję się we Francji", wybuchła taka awantura, że prawie zwolnili mnie z pracy – opowiada pracownik banku.

„Globisz" wkrada się do firm dlatego, że nowe zjawiska czy pojęcia z zarządzania najpierw pojawiają się w świecie anglosaskim, a nad Wisłą z wygody lub z lenistwa nie tworzy się polskich odpowiedników. W jednej z międzynarodowych firm finansowych w Warszawie kilkumiesięczny urlop bezpłatny to „career brake" (przerwa w karierze zawodowej), o nieobecnych w pracy zaś mówi się, że są „na liwie” (od angielskiego „to leave” – opuszczać, odjechać). Panie są na „maternity liwie” (urlopie macierzyńskim), a chorzy „na syk liwie” (od ang. „sick” – chory).

O języku współczesnych korporacji przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".