Breivik nie jest sam

Breivik nie jest sam

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Czy naśladowcy i sympatycy zbrodniarza z wyspy Utøya są większym zagrożeniem dla Europy niż brodaci mułłowie, których tak się obawialiśmy po 11 września 2001 r.? 
„Wygląda na to, ze socjaldemokraci nie są lubiani w Norwegii. Ciekawe dlaczego?" – szydził po masakrze na wyspie Utøya, w której zginęło kilkadziesiąt osób z młodzieżówki norweskiej Partii Pracy, komentator niemieckiego neonazistowskiego portalu de.altermedia.info. Jego zdaniem czyn Breivika to „gwałtowny protest przeciw socjaldemokratom”, który można jeśli nie usprawiedliwić, to w każdym razie zrozumieć w kontekście lewicowej polityki prowadzonej w Norwegii i Europie.

Poglądy podobne do tych, jakie przyświecały Andersowi Behringowi Breivikowi, który zabijał młodych ludzi na wyspie Utøya i podłożył ładunek wybuchowy pod jeden z rządowych budynków w Oslo, wyznaje wielu ludzi w Europie. Przez ostatnie lata, a zwłaszcza od zamachów na USA 11 września 2001 r., towarzysze broni norweskiego zamachowca straszyli nas rosnącym zagrożeniem ze strony muzułmańskiej „piątej kolumny", ale śmierć swym rodakom przyniósł nie żaden brodaty mułła, ale samozwańczy obrońca tradycji judeochrześcijańskiej z porządnej skandynawskiej rodziny. Czy prawdziwym zagrożeniem dla Europy są naśladowcy i sympatycy Breivika?

Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 1 sierpnia