"Chciałbym umrzeć młodo, dożywszy sędziwego wieku" – mówił antropolog Ashley Montagu i ta sztuka właściwie już się Allenowi udała. Na pytanie dziennikarza „The New York Times", co myśli o własnej starości, artysta odpowiedział ze śmiechem: – Jestem przeciw! Nic wielkiego – Lepiej rozumiesz życie, zaczynasz je akceptować. Ale oddałbyś wszystko, żeby mieć znowu 35 lat – mówił Allen we wspomnianym wywiadzie, przekonując, że w starości nie ma nic „godnego polecenia” i że człowiek starszy wcale nie staje się mądrzejszy. Na pewno jednak zyskuje dystans, który widać w ostatnich filmach amerykańskiego reżysera. Nakręconych „lekką ręką", z dawką ironii, która nie jest podszyta neurozą, jak w czasach „Manhattanu” czy „Annie Hall”. Krytycy i widzowie mają dziś do reżysera najwięcej pretensji właśnie o tę błahość, lekkość, która wydaje im się nieznośna.
Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 22 sierpnia