Mąż i żona uszyci na miarę

Mąż i żona uszyci na miarę

Dodano:   /  Zmieniono: 
(Ilustracja: Mateusz Kołek / www.illo.pl) 
Klient może złożyć bardzo precyzyjne zamówienie: zażądać konkretnego koloru oczu, wzrostu, znajomości języków, rzadkiej pasji, a nawet szlacheckiego tytułu. A biuro matrymonialne za słoną opłatą przygotowuje dla niego najbardziej odpowiedniego kandydata. Partnera na miarę.
Grażyna z Krakowa, nauczycielka geografii po trzydziestce szukała partnera na popularnych portalach randkowych. Miał być przystojnym, bogatym biznesmenem ("dość mam zakupów w dyskontach"). Miał wierzyć w Boga, lubić Indie, psy i dzieci. – Niestety, na portalach randkowych dostawałam asortyment wybrakowany albo całkiem wadliwy – krzywi się Grażyna.

Z ostatnim kandydatem na męża z darmowych portali, Andrzejem, nieco po czterdziestce, Grażyna spotkała się w kwietniu. Miał być szefem wielkiej firmy z branży budowlanej i globtroterem. Okazał się świntuszącym emerytem, przekonanym o tym, że w Indiach mieszkają Indianie. W dodatku miał na imię nie Andrzej, ale Leopold. Tak jak jamnik Grażyny. – Po tym koszmarnym spotkaniu raz na zawsze porzuciłam randkowe sklepy wielkopowierzchniowe.

Gdyby Grażyna była nieco zamożniejsza, mogłaby skrócić poszukiwania partnera. Bo w Polsce – by posłużyć się jej własną terminologią – istnieją nie tylko randkowe supermarkety, ale także małe, za to eleganckie sklepiki, a nawet ekskluzywne galerie. Biura matrymonialne mają oferty dla tych, którzy za znalezienie szytego na miarę partnera są gotowi zapłacić od 5 tys. do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W zamian dostają gwarancję, że osoba, z którą będą się spotykać, została wcześniej starannie sprawdzona i nie okaże się łowcą posagów albo zwykłym oszustem.

Czy wdowcowi z Francji udało się znaleźć kopię zmarłej żony? Czy duński arystokrata znalazł w Polsce kobietę, która urodziłaby mu potomka? Czy takie dobieranie partnera to powrót do XIX-wiecznych zachowań klasy wyższej? Małżeństwa na miarę w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.