– Depresja to taki stan odrętwienia, wycofania jak u niedźwiedzia brunatnego – nie je, nie śpi, pokarmu nie zdobywa – mówi psychiatra Danuta Byczyńska z Bydgoszczy. Co jesień, szczególnie pod koniec listopada i na początku grudnia, zauważa więcej zachorowań na depresję.
Więcej osób dzwoni też wtedy do Antydepresyjnego Telefonu Zaufania fundacji Itaka, która zajmuje się poszukiwaniem zaginionych. – Nie wiedzą, co się z nimi dzieje. Od kilku tygodni nie mają siły, nic im się nie chce, wszystko ich denerwuje, męczy, jakby wpadli w czarną dziurę – mówi psychiatra Justyna Nowakowska.
To może być tzw. depresja zimowa, czyli sezonowe obniżenie aktywności. Prof. Łukasz Święcicki z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie szacuje, że może jej doświadczać 30 proc. społeczeństwa. U 50 proc. osób to sezonowe obniżenie aktywności po kilku latach może się rozwinąć w ciężką depresję. Stopniowo lampa do fototerapii przestaje działać, trzeba używać coraz silniejszych leków przeciwdepresyjnych i w końcu depresja przestaje być sezonowa, w ciężkiej postaci potrafi się pojawić w środku lata. Bez widocznej przyczyny.
Samobójstwo popełnia ok. 10 proc. osób w depresji, kolejne 20 proc. ma myśli samobójcze.Jak rozpoznać depresję u siebie lub bliskiej osoby? Jak walczyć z tą niezwykle groźną chorobą? Odpowiedzi w najnowszym "Wprost".