Szansę walki o zwycięstwo stracił zdobywca Pucharu Świata w poprzednim sezonie Thomas Morgenstern. Austriak skacząc w zadymce śnieżnej uzyskał 117 m, ale po lądowaniu miał upadek, zajął 47. miejsce i nie awansował do serii finałowej. W podobnych warunkach skakali inni czołowi zawodnicy, m.in. lider klasyfikacji generalnej Kofler, który był 14. (124,5 m) oraz jego rodak Gregor Schlierenzauer - 12. (121,5 m). Zwycięzca tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni po zakończeniu konkursu skrytykował organizatorów za przeprowadzenie zawodów w tak trudnych warunkach, w których nie wszyscy mieli równe szanse.
W finale Stoch oddał najdłuższy skok w konkursie - 135 m. Tysiące kibiców zgromadzonych na stadionie pod Krokwią odśpiewało Hymn Narodowy, tak samo, gdy zwyciężał Adam Małysz. Orzeł z Wisły narciarską karierę zakończył w marcu, rozpoczynając nową - kierowcy rajdowego. Jadąc z pilotem Rafałem Martonem ukończył 34. Rajd Dakar na 38. miejscu. Jak podkreślił, cieszy się, że mimo jego nieobecności tak dużo osób kibicowało skoczkom.
Do udanych start w Zakopanem zaliczy także Kofler. Po pierwszej serii był 14., ale w finale zaliczył 130 m i awansował na czwarte miejsce. Schlierenzauer 12. po pierwszej serii, w drugiej uzyskał tylko 112,5 m i zajął 18. pozycję. Zniszczoł, zajmujący 18. lokatę po pierwszej serii, w drugiej osiągnął 123 m i awansował na dziewiąte miejsce.
Zmienne warunki pogodowe nie ułatwiały zadania serwismenom polskiej ekipy. - Wszystko dziś szybko się zmieniało. Za chwilę mogło przestać sypać i były inne warunki, znów pojawiał się tzw. czysty lód. To oznacza zupełnie inne przygotowanie nart, a przecież zawodnik w momencie wyjścia z serwisu, musi już sobie radzić sam - powiedział Grzegorz Sobczyk. Czasem zdarza się, że smarowanie jest nieodpowiednie. - Rzadko, ale tak bywa. Wtedy zawodnik czuje to na rozbiegu w postaci lekkich szarpnięć. To m.in. może przeszkadzać w utrzymaniu dobrej pozycji najazdowej - dodał.
Przygotowanie jednej pary nart trwa przeciętnie około 40 minut. - Bo to nie tylko smarowanie, cyklinowanie i szczotkowanie ślizgów, ale i kontrola wiązań. Trzeba też dopilnować, aby długość nart była zgodna z wagą skoczka, tak aby nie było dyskwalifikacji. Na to szczególnie zwracamy uwagę - podkreślił Sobczyk. Prócz niego w ekipie przygotowującej narty dla polskich skoczków pracują Maciej Maciusiak i Wojciech Topór.
zew, PAP