Po raz pierwszy głośno zrobiło się o nim dwa lata temu, kiedy jego firma, Zakład Przemysłu Drzewnego Lindner z podpoznańskiego Wągrowca, opublikowała kalendarz z nagimi modelkami i zadbała, by został on zauważony przez popularne portale internetowe. Jedni byli zniesmaczeni, inni wstydliwie zaciekawieni, w każdym razie mało kto odmówił sobie kliknięcia w wizerunki rozebranych pań prężących się obok czy we wnętrzach produkowanych przez firmę trumien. Jednak prawdziwy światowy rozgłos przyszedł dopiero teraz. Na początku stycznia „Financial Times" poinformował w sporym tekście, że Polska stała się trumniarską potęgą na europejską skalę, a jednym z głównych twórców tej potęgi jest właśnie Zbigniew Lindner.
„Financial Times" rzadko pisze o przedsiębiorstwach z Polski. Wcześniej zajął się Leszkiem Czarneckim i jego Getin Bankiem oraz Dariuszem Miłkiem, producentem butów, właścicielem firmy CCC. Skąd to nagłe zainteresowanie jednego z dwóch najbardziej prestiżowych (obok „The Wall Street Journal") dzienników gospodarczych świata tym dość nieprzyjemnym tematem? Otóż zaczęło się od pogrzebu Václava Havla. Dlaczego – narzekali Czesi – pochowano go w trumnie sprowadzonej z Polski, a nie w narodowej, czeskiej?!
Zbigniew Linder jest bohaterem tekstu Sebastiana Stodolaka, który możecie przeczytać już w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"