"Wprost" dotarł do treści maila, w którym szef gdyńskiego struktur Ruchu Jarosław Milewczyk namawia działaczy do wystawiania poręczeń. "Partia Ruch Palikota musi zaciągnąć kredyt na swoją działalność. Kredyt ten zostanie spłacony przez Ruch (…),. gdy zostaną uruchomione środki z budżetu państwa. Każdy OW (okręg wyborczy – red.) musi zabezpieczyć kredyt na kwotę 100 tys. złotych. W praktyce wygląda to tak, że każda osoba (szef klubu w danym okręgu) zabezpiecza wekslem na kwotę 20 tys. złotych ten kredyt. W naszym OW 20 tys. poręczył już nasz poseł Biedroń. Pozostaje 80 tys. Ja zabezpieczam drugi weksel. Do każdego z Was zwracam się z zapytaniem, czy deklarujcie poręczyć ten kredyt? Jeden weksel może zabezpieczyć kilka osób. Np. 4 osoby po 5 tys. na każdym z weksli (…). Proszę o pilne potwierdzenie decyzji" – czytamy w mailu podpisanym przez Mielewczyka.
Jak twierdzi Kabaciński, poręczenia wystawili wszyscy posłowie Ruchu i wielu działaczy w całej Polsce. – Nic to nie dało, bank się wycofał. Przestraszył się medialnej nagonki na naszą partię – mówi.
Andrzej Rozenek, rzecznik Ruchu, dodaje, że Bank Pocztowy nie był jedynym, który odmówił ugrupowaniu Janusza Palikota kredytu. Rozenek zapowiada, że partia nie zamierza składać broni. Mimo to może się okazać, że Ruch będzie musiał przeczekać do maja, kiedy ma spłynąć pierwsza transza państwowej subwencji. Posłowie partii Palikota liczą na siedem milionów złotych.Michał Krzymowski