Środa, 8 lutego
Detektyw Rutkowski wyczuwa tę potrzebę. Jego konferencji prasowych już nikt nie liczy: pokazuje się z narzeczoną, bez narzeczonej, z ochroniarzami, z rodziną ojca Madzi. Konferencji jest dużo, wszystkie transmitowane przez telewizję. Na większości wyszydza amatorów z policji: przecież to on, detektyw Rutkowski, rozwiązał kryminalną zagadkę. Rutkowski ewidentnie przejął kontrolę nad tematem. W tzw. sprawie Madzi jest autorytetem. Co tak naprawdę w sprawie Madzi ustalają policja z prokuraturą, dziś już mało kogo obchodzi.
Piątek, 10 lutego
W układance wciąż coś szwankuje. Formalnie wszystko jest OK, Katarzyna się przyznała, ciało dziecka odnaleziono. Ale w zeznaniach świadków zbyt dużo się nie zgadza. Śledczy są niemal pewni, że Katarzynie ktoś pomagał ukryć ciało. A może po prostu tacy są zawsze świadkowie? Ktoś mówi, że gdzieś dzwonił. Ale billingi pokazują coś zupełnie innego. Ktoś mówi, że coś widział. Ale tak naprawdę nie jest pewien. Ktoś mówi, że gdzieś był. Ale policja ma dowód, że kłamie. Ktoś mówi, że dzwonił, ale tak naprawdę wysłał SMS-y. Ktoś inny pytany o grób Madzi ucieka wzrokiem. Ktoś w telewizji mówi coś innego niż na przesłuchaniu. Więc policjanci sprawdzają to, co ich niepokoi.
Najważniejsze pytanie brzmi: kto ruszył kamień?
Reportaż o śledztwie w sprawie Madzi w najnowszym numerze "Wprost"