Dzieci swoich rodziców – na razie tyle można powiedzieć o większości potomków najbogatszych Polaków. Jednak niektórzy z nich już próbują własnych sił w biznesie. Klan Wejchertów właśnie skoczył na głęboką wodę – trochę nie z własnej woli.
Dajmy spokój ze spekulacjami. Pokażę panu, co mnie teraz najbardziej interesuje – Łukasz Wejchert wyciąga iPada i uruchamia aplikację Flipboard. Ekran wypełnia się doniesieniami ze świata nauki i technologii zasysanymi z setek źródeł. Otoczony gadżetami, podłączony do sieci przez 24 godziny na dobę, 39-letni biznesmen od miesięcy analizuje informacje z rynków w USA, Europie i Polsce. – Mam plan stworzenia grupy technologicznej inwestującej w nowe, innowacyjne produkty, rozwiązania mobilne, cloud computing. Stoimy u progu technologicznej rewolucji, gdzie podręczny smartfon czy tablet przejmą rolę prywatnego centrum rozrywki i komunikacji ze światem – mówi z rozmowie z „Wprost". Zdradza, że pracuje nad kilkoma projektami biznesowymi, a jeden już uruchamia. To iTaxi, aplikacja na telefon ułatwiająca zamówienie taksówki bez pośrednictwa taksówkowych korporacji.
Jak to działa? Klient, wchodząc do systemu, widzi swoje położenie na mapie Warszawy (to pierwsze miasto, w którym testowana jest aplikacja) i krążące w pobliżu wolne taksówki. Klika w najbliższą i łączy się z kierowcą. W zamian kierowca, wyposażony przez iTaxi w telefon z programikiem, płaci firmie 3-4 zł za zlecane kursy. Przed Euro 2012 Wejchert i spółka chcą mieć tysiąc taksówek w swoim systemie, czyli tyle, ile mają największe warszawskie korporacje taksówkowe.
Czy nieduży start-up, nawet jeśli szybko zarobi pierwszy milion, to rzeczywiście garnitur na miarę kogoś okrzykniętego guru polskiego internetu? Gabinet prezesa Onetu Wejchert zamienił na skromne 25-metrowe biuro wynajęte w warszawskim biurowcu Zebra. Sztab współpracowników zastąpił jedną sekretarką. No i sam, a nie wynajęci prawnicy, musiał ganiać po urzędach, żeby zarejestrować własną spółkę.
Jak to działa? Klient, wchodząc do systemu, widzi swoje położenie na mapie Warszawy (to pierwsze miasto, w którym testowana jest aplikacja) i krążące w pobliżu wolne taksówki. Klika w najbliższą i łączy się z kierowcą. W zamian kierowca, wyposażony przez iTaxi w telefon z programikiem, płaci firmie 3-4 zł za zlecane kursy. Przed Euro 2012 Wejchert i spółka chcą mieć tysiąc taksówek w swoim systemie, czyli tyle, ile mają największe warszawskie korporacje taksówkowe.
Czy nieduży start-up, nawet jeśli szybko zarobi pierwszy milion, to rzeczywiście garnitur na miarę kogoś okrzykniętego guru polskiego internetu? Gabinet prezesa Onetu Wejchert zamienił na skromne 25-metrowe biuro wynajęte w warszawskim biurowcu Zebra. Sztab współpracowników zastąpił jedną sekretarką. No i sam, a nie wynajęci prawnicy, musiał ganiać po urzędach, żeby zarejestrować własną spółkę.
O klanie Wejchertów przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"