Czarne dziury
Od wycieku informacji z amerykańskich służb, które zostały opisane przez "The Washington Post", upłynęło osiem lat. Wówczas wiedzieliśmy tylko, że gdzieś w Europie Środkowej CIA miała swoje "black sites", czarne dziury, gdzie dochodziło do tortur. Dziś niemal w stu procentach możemy być pewni, że więzienie było na terenie szkoły szpiegów. I że dla wielu polityków nie jest to żadna nowość.
Mało prawdopodobne, by nie wiedzieli
Zbigniew Siemiątkowski, szef Agencji Wywiadu w latach 2002-2004, najpewniej podpisał z szefami amerykańskich służb ramowe porozumienie, które zezwalało na obecność ośrodka CIA w Starych Kiejkutach. Jako szef AW Siemiątkowski był bezpośrednim podwładnym premiera Leszka Millera. Politycznie był człowiekiem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Wydaje się mało prawdopodobne, że obaj politycy niczego nie wiedzieli. To raczej oni zawierali polityczne porozumienie z USA.
Trupy w szafach
Wieloletni oficer wywiadu ukrywający się pod pseudonimem Vincent V. Severski mówi "Wprost", że każdy nowy szef wywiadu informował swoich zwierzchników, "jakie trupy zostały w szafach". Tak więc kolejny prezydent i następni premierzy powinni byli wiedzieć o sprawie.
W najnowszym "Wprost" Michał Majewski i Paweł Reszka naświetlają sprawę więzień CIA w Polsce, niewygodną dla wielu polskich polityków. W numerze również "O więzieniach CIA musieli wiedzieć wszyscy premierzy i prezydenci" - rozmowa z Vincentem V. Severskim, oficerem wywiadu.